Piątkowe notowania na Giełdzie Papierów Wartościowych były idealnym podsumowaniem całości tygodnia. Już po pierwszej godzinie rynek zaprezentował się, jako płytki, na którym obrót sprowadza się do drobny transakcji a większe wywołują duże przesunięcia. W efekcie w trakcie dnia, w sumie zdominowanego przez konsolidacje, wartość WIG20 w największym stopniu kształtowały mocne, blisko procentowe skoki. Dopiero końcówka przyniosła nieco stabilniejszy wzrost, ale i końcowy fixing ustalający ceny zamknięcie został zdominowany przez kolejny skok cen. Bilansem jest zwyżka WIG20 o 0,56 procent, która może wyglądać poprawie tylko do czasu, gdy spojrzy się na licznik obrotów. Mniej niż 350 mln złotych w WIG20 i ledwie 450 mln na całym rynku daje najsłabszą pod względem aktywności sesję od dłuższego czasu i przekłada się na tydzień o najmniejszym obrocie w WIG20 od przeszło dwóch miesięcy.
Jeśli obraz rynku bez obrotu uzupełnić o zachowanie indeksu w całym tygodniu, to ocena narzuca się sama. WIG20 ma za sobą tydzień zawieszania, w którym w centrum uwagi było pytanie, czy korekta czerwcowego tąpnięcia dobiegła końca, czy też jest to tylko przystanek w drodze do konfrontacji z rejonem 2400 pkt. Na dziś można powiedzieć tylko tyle, iż w rejonie 2300 pkt. WIG20 znalazł punkt, w którym siły podaży i popytu równoważą się na tyle, by nawet na płytkim rynku żadna ze stron nie była zdolna zdobyć przewagi i ugrać coś ponad ułamek procent wartości indeksu. W takim układzie rynek sam wymusza ocenę, która sprowadza się do zawieszenia opinii do momentu wyjścia z równowagi i zaakcentowana przez jedną ze stron swojej przewagi. Warto jednak odnotować, iż WIG20, postrzegany jako słaby na tle innych indeksów, ma za sobą zwyżkę już o przeszło 150 punktów a cztery tygodnie wzrostów potwierdzają, iż nawet w kontekście poważnych obaw o przyszłość GPW na parkiecie nie brakuje okazji do zarobku.
Niemniej w bliskim terminie GPW znalazła się znów w trudnym położeniu. Wprawdzie Wall Street szybuje na maksimach wszech czasów, ale na rynki wraca pytanie, czy obecne wyceny znajdują uzasadnienie w kondycji spółek. Lokalnie, przy pomocy przedstawicieli rządu odżywa fala spekulacji o likwidacji Otwartych Funduszy Emerytalnych, a więc najbardziej radykalnego i najbardziej szkodliwego w średniej perspektywie scenariusza dla Giełdy Papierów Wartościowych. W efekcie parkiet staje przed perspektywą operowania w kontekście niepewności, która w czerwcu zaowocowała pogromem strony popytowej i paniczną wyprzedażą odbierającą indeksowi WIG20 blisko 10 procent wartości. Proste porównanie przeceny z fatalnego tygodnia w czerwcu z innymi tygodniami pokazuje, iż rynek potrzebuje wielu miesięcy, by odrobić stratę rzędu 10 procent i tylko z tego powodu trudno liczyć na prosty scenariusz wzrostowy. W najlepszym scenariuszu WIG20 czeka raczej wspinaczka po ścianie strachu niż szybki marsz w rejon 2400 pkt.
Adam Stańczak
DM BOŚ SA