Piątkowe notowania na GPW były dniem rozliczenia pochodnych i rynek modelowo i w całości podporządkował sesję finałowej godzinie życia wrześniowej sesji kontraktów. Do końcówki sesji licznik WIG20 pokazywał mnie niż 400 mln złotych, by w ostatniej godzinie podnieść wartość obrotu do 1,66 mld złotych. Czytelna asymetria w aktywności rynku przed i po rozpoczęciu ostatniej godziny idealnie połączyła się ze skokowym wzrostem zmienności. W istocie WIG20 wszedł z finałową godzinę spadkiem zbliżonym od -0,5 procent, by w trakcie festiwalu koszyków tracić przeszło 1 procent i finiszować spadkiem 0,9 procent. Skala spadku może jawić się jako duża, ale nie będzie miała znaczenia dla kondycji rynku. Zamknięcie w pobliżu poziomu 2172 pkt. jest neutralne technicznie nawet w krótkiej perspektywie. W szerszej perspektywie patrząc rynek największych spółek zakończył tydzień w granicach trendu bocznego ograniczanego poziomami 2400 pkt. i 2100 pkt. Przy zmienności dziennej WIG20 mierzonej ATR z 14 sesji zbliżonej do 30 punktów, rynek potrzebuje przeszło trzech standardowych sesji, by WIG20 mógł testować dolne ograniczenie trendu bocznego i znacznie więcej, by spaść do dołka na 2044 pkt. Równie daleko jest do 2400 pkt., więc w nowy tydzień indeks blue chipów wejdzie na poziomach, które nie będą wymagały zakładów, ale też uwolniony od cienia godziny rozliczenia pochodnej. W praktyce można oczekiwać nieco zachowawczego handlu i nowego policzenia się stron rynku, które będą próbowały ocenić, na ile dobra postawa WIG20 w poprzednim tygodniu i konsolidacyjna w zakończonym były przygotowaniem gruntu pod dzisiejsze rozliczenie pochodnej, a na ile częścią szerszego odbicia, tylko zatrzymanego przez obawy graczy przed zderzeniem się apetytów wzrostowych z rynkiem kontraktów terminowych.
Adam Stańczak
Analityk DM BOŚ SA