Środowe notowania na rynku warszawskim przyniosły klasyczną sesję dla dni, w których światowe rynki oczekują na decyzję amerykańskiego banku centralnego. Rozdanie charakteryzowało się niską zmiennością i niskimi wolumenami. Kupującym udało się ugrać zwyżkę WIG20 o 0,56 procent przy 653 mln złotych obrotu, licząc tylko dla koszyka blue chipów. Nie ma jednak wątpliwości, iż zmiana niewiele znaczy. Przy mocnej reakcji rynków bazowych na dzisiejsze sygnały z Fed dzisiejszy wzrost będzie do zanegowania lub podwojenia luką na jutrzejszym otwarciu. Znacznie ważniejsze jest zamknięcie sesji przez WIG20 nad 2200 pkt. Dzięki zwyżce indeks znalazł się przeszło 100 punktów od wsparć w rejonie 2100 pkt. i około 160 punktów od wsparcia w rejonie 2044 pkt. Przy zmienność dziennej WIG20, mierzonej wskaźnikiem ATR z 14 sesji, rynek zbudował sobie margines błędu wielkości trzech standardowych rozdań. Inaczej mówiąc, odejście w rejon 2200 pkt. daje szansę na trzy sesje bez przebicia rejonu 2100 pkt. W zarysowanym układzie tylko jakiś naprawdę zaskakujący krok ze strony Rezerwy Federalnej, byłby groźny dla WIG20. Fed generalnie stara się jednak nie zaskakiwać rynku, więc jutro warto liczyć się głównie z dostosowaniem na otwarciu. Dzisiejsza sesja nie zmienia też ocen kondycji rynku w nieco szerszych perspektywach czasowych. Odejście od 2100 pkt. jest na tyle duże, iż WIG20 jest już coraz bliżej poziomu 2250 pkt., gdzie należy lokować środek trendu bocznego ograniczanego poziomami 2400 pkt. na północy i 2100 pkt. na południu. W efekcie jedna poprawna sesja odsunęłaby indeks na odległość zbliżoną do 150 punktów od granic trendu bocznego. Wówczas nawet realizacja zysków z fali wzrostowej z rejonu 2044 pkt. nie byłaby groźna dla neutralności położenia indeksu w znanym od kilkunastu miesięcy trendzie bocznym.
Adam Stańczak
Analityk DM BOŚ SA