Środowe notowania na Giełdzie Papierów Wartościowych były idealnym przedłużeniem poprzednich sesji tygodnia, w trakcie których WIG20 dryfował w pobliżu 2300 pkt. W efekcie zwyżka o 0,3 procent i blisko 730 mln obrotu w indeksie największych spółek wskazują, iż parkiet szukał dziś ożywienia, ale układ sił na rynkach otoczenia i skupienie uwagi na wystąpieniu szefa amerykańskiego banku centralnego w Kongresie nie pozwoliły na odważniejsze ruchy. Bilansem jest dzień, który przedłuża oczekiwanie na zakończenie trendu bocznego, który zamroził WIG20 pomiędzy 2286 a 2310 pkt.
Dla graczy, którzy operują w nieco szerszej niż kilka dni perspektywie notowania bieżącego tygodnia są sygnałem, iż rynek pozostaje zawieszony pomiędzy apetytem na poważniejsze zredukowanie czerwcowej przeceny i próbą powrotu nad 2500 pkt. a wątpliwościami, czy obserwowane od początku lipca wzrosty nie są tylko odbiciem po mocnym spadku. Zwolennicy analizowania kondycji rynku przez pryzmat wykresów bez trudu powiedzą, iż WIG20 pozostaje zamknięty w groźnym dla kupujących układzie, który może okazać się formacją kontynuacji przeceny. Warunkiem zneutralizowania tych obaw jest przejście WIG20 nad 2330 pkt., co wiązałoby się również z wygaszeniem sygnałów, iż rynek kreśli klasyczny powrót do przełamanych wsparć.
Bez wątpienia zadania bykom nie ułatwia sytuacja na rynkach otoczenia i kolejne zamieszanie w polityce gospodarczej w Polsce. Starczy spojrzeć na amerykański indeks S&P500, który znalazł się w ważnym punkcie, jakim jest majowy szczyt wszech czasów, by jasne stało się, że GPW operuje w kontekście pytań o korektę na Wall Street. Również lokalnie wieści nie sprzyjają stronie popytowej. Niezależnie od tego, jak ocenia się krok rządu w sprawie ominięcia progów ostrożnościowych działania władz wpisują się serię szumu, jaki towarzyszy polskiej gospodarce. Po sygnale o możliwej likwidacji funduszy emerytalnych na rynek popłynęła informacja, iż rząd ma coraz większe problemy z dopięciem budżetu i jak wiele innych w podobnej sytuacji próbuje kupić czas, markując reformy, by przeczekać okres dekoniunktury.
Uwzględniając powyższe zmienne i uzależnienie polityki amerykańskiego banku centralnego od przyszłych danych makro, co dziś znalazło potwierdzenie w wystąpieniu szefa Fed w Kongresie, w bliskiej przyszłość GPW i WIG20 czeka okres nieczytelnych trendów i skoków zmienności. Okres podwyższonej nerwowości będzie przerywany kilkudniowymi wyciszeniami, jak obecne, które nie powinny złożyć się w czytelniejszy trend. Jeśli gdzieś można szukać impulsów, które wyrwałyby rynek ze zmian bez przesilenia, to na Wall Street, gdzie sezon wyników kwartalnych wchodzi w decydującą fazę. Przy pozytywnych zaskoczeniach nowe, historyczne maksima indeksu S&P500 byłoby trudne do pominięcia przez graczy w Europie i Warszawa bez większego trudu podążyłaby za przewodnikami światowych rynków.
Adam Stańczak
DM BOŚ SA