Poniedziałkowe notowania na rynku warszawskim odbyły się w kontekście zamieszania wokół wojny celnej prowadzonej przez USA z Chinami. Dzień, który miał przynieść wyciszenie i czekanie na nowe zmienne zaczął się od reakcji światowych rynków na wypowiedź amerykańskiego prezydenta, który poinformował, iż w weekend przedstawiciele Chin dwa razy kontaktowali się w sprawie rozmów handlowych z Waszyngtonem. Reakcją giełd było dynamiczne odbicie kontraktów na amerykańskie indeksy, z których dobra atmosfera zaczęła przesączać się na inne rynki. W połowie dnia z Pekinu napłynęły sygnały, iż nikt nie wie o telefonach wykonanych do Waszyngtonu, więc część wcześniejszego optymizmu została zgaszona, ale świat generalnie zdołał na szumie zbudować korekty piątkowych słabości. Niestety GPW nie posiliła się presją wzrostową z otoczenia. Wprawdzie dzięki odbiciu udało się zredukować część porannych strat, ale w finale WIG20 spadł o 0,25 procent, gdy niemiecki DAX skończył sesję rosnąc o 0,4 procent, a amerykański S&P500 zyskiwał po otwarciu 0,8 procent. Najważniejszą zmienną dla ocen rozdania była jednak aktywności rynku w WIG20, która przez większą część dnia była zwyczajnie mizerna, a finale pozwoliła zebrać ledwie 432 mln złotych na liczniku indeksu. Technicznie patrząc WIG20 ma za sobą sesję konsolidacji, której doskonałym obrazem jest świeca z relatywnie małym korpusem i dynamicznymi cieniami. Podręcznikowe odczytanie mówi o niepewności rynku, co do dalszego kierunku, ale uwzględniając kontekst sesji i niemożność WIG20 do posilenia się presją wzrostową z otoczenia, rynek wysłał dziś sygnał, iż może potrzebować retestu wsparć w rejonie 2055-2050 pkt., by popyt odważniej zaangażował się w budowanie korekty miesięcznej przeceny. Z obowiązku należy odnotować, iż mimo dzisiejszej presji wzrostowej z rynków bazowych, również na świecie nie brakuje ostrzeżeń przed pogłębieniem spadków. Tylko w przypadku amerykańskiego S&P500 można mówić o rysującym się zagrożeniu przeceną w rejon czerwcowego minimum, która byłoby zwyczajnie trudna do zignorowania przez graczy w Warszawie.
Adam Stańczak
Analityk DM BOŚ SA