Środowe notowania na rynku warszawskim odbywały się w kontekście globalnego oczekiwania na zakończenie lipcowego posiedzenia władz monetarnych w USA, które ma przynieść pierwszą od dekady obniżkę ceny kredytu. Na większości giełd, a zwłaszcza na rynkach amerykańskich, od wielu tygodni trwało pozycjonowanie się pod lipcową decyzję FOMC. W istocie, na całość czerwcowo-lipcowych wzrostów na Wall Street, można patrzeć, jak na zakład o decyzję i wymowę lipcowego komunikatu FOMC. W efekcie od GPW, z punktu widzenia której Rezerwa Federalna trzyma klucz nie tylko kondycji akcji, ale też relacji dolara ze złotym, można było oczekiwać zachowawczej sesji, która w najlepszym wypadku skonsoliduje WIG20 po ostatnich spadkach. Jednak już na starcie sesji WIG20 znalazł się w rejonie wsparcia na poziomie 2263 pkt., co połączone z obroną dołka z połowy czerwca ustawiło rynek na kursie kolizyjnym z linią kilkudniowego, około 100-punktowego trendu spadkowego. Po pierwszej godzinie czytelniejsze były apetyty wzrostowe, które w drugiej połowie zmieniły się w sukces techniczny byków. Zachęta techniczna i korelacja z rynkiem niemieckim, który korygował, wczorajszy 2-procentowy spadek, przełożyły się na falę wzrostową wynoszącą WIG20 w rejon 2285 pkt. W finale wzrost WIG20 ograniczył się do 2277 pkt. i zwyżki o 0,59 procent, ale obrót przekroczył 864 mln złotych. Sesja jest więc czytelnym zerwaniem z osuwaniem się rynku na południe na poprzednich sesjach, ale też zakładem, iż dzisiejszy komunikat FOMC nie wywoła globalnej korekty na rynkach akcji i nie umocni dolara. Tylko technicznie patrząc na wykresie indeksu pojawił się biały korpus, który sygnalizuje apetyt rynku blue chipów na poważniejszą korektę około 100-punktowej przeceny. Jeśli jutrzejsza sesja nie zaneguje dzisiejszych sygnałów przesilenia, to rynek powinien kontynuować dzisiejszy ruch w rejon 2300 pkt., którego pokonanie pozwoli spoglądać na okolice 2350 pkt. i zanegowanie całości kilkudniowej słabości.
Adam Stańczak
Analityk DM BOŚ SA