Poniedziałkowe notowania na rynku warszawskim przyniosły sesję, która była w największym stopniu skonsolidowaniem zwyżek z finałowych sesji poprzedniego tygodnia. Sama aktywność rynku w WIG20 była o przeszło połowę mniejsza od około miliardowych rozdań z czwartku i piątku, a zmiana indeksu o -0,06 procent idealnie uzupełniła się z niskim zakresem wahań. W krótkim epizodzie rynek próbował kontynuacji zeszłotygodniowego przesilenia, ale wyniesienie WIG20 nad barierę 2350 pkt. skończyło się powrotem na poziom z piątkowego zamknięcia. Inaczej mówiąc, rynek ma za sobą typowe rozdanie poniedziałkowe, z niskim obrotem i adekwatnie niską zmiennością. Ważnym elementem układu sił była korelacja z rynkami bazowymi, które – z racji pustego kalendarium makro i marginalnej aktywności spółek raportujących wyniki – zamroziły się w oczekiwaniu na ważniejsze sesje tygodnia. W istocie w bieżącym tygodnia wyniki kwartalne opublikuje czwarta część spółek z amerykańskiego indeksu S&P500, więc inwestorzy na świecie mieli powody do zamrożenia aktywności i wyciszenia. Wyciszenie bez trudu przesączyło się do Warszawy, więc rynek rozegrał typową sesję poniedziałkową, redukując wszystkie zmienne, które pozwalają uznać rozdanie za ważne dla układu sił i obrazu technicznego. Technicznie patrząc senna sesja idealnie wpisała się w zawieszenie WIG20 w rejonie 2362-2359 pkt., które jest częścią szerszego trendu bocznego, na północy ograniczanego poziomem 2400 pkt., a na południu rejonem 2100 pkt. Uwzględniając zmienność WIG20 mierzoną ATR z 14 dni, która spadła dziś do 23 punktów, rynek ma dużo przestrzeni do przedłużenia gry na poziomach, z których daleko będzie do przesilenia i zakończenia coraz dłużej trwającego trendu bocznego.
Adam Stańczak
Analityk DM BOŚ SA