Poniedziałkowe notowania na rynku warszawskim zaczęły się od solidarnej z rynkami europejskimi odpowiedzi na dobre zakończenie piątkowych sesji w USA. Wyjście amerykańskich indeksów na nowe rekordy wszech czasów i pokonanie przez S&P500 bariery 3000 pkt. zaowocowało mocnymi zwyżkami indeksów europejskich i w pierwszym kwadransie wzrosty WIG20 i niemieckiego DAX wyniosły po około 0,7 procent. Po kwadransie optymizm zaczął się jednak łamać, a brak innych zmiennych spowodował, iż nastroje w Warszawie kształtowała gównie korelacja z otoczeniem. Szybko okazało się, iż uzależnienie nastrojów od Wall Street zmusza rynki regionu do czekania na kolejną sesję w USA i główną część rozdania WIG20 spędził na konsolidacji w okolicach poziomu 2325 pkt. Na poszczególnych spółkach można było doszukać się prób zagrań, ale zarówno wzrost w środkowej fazie sesji, jak i spadek po otwarciu w USA nie pozostawiały wątpliwości, iż powielania ruchów rynków bazowych pozostanie dominującą zmienną, która ukształtuje nastroje i wynik sesji. Dzięki stabilizacji indeksów amerykańskich na poziomach zbliżonych do piątkowego zamknięcia WIG20 mógł zakończyć sesję nie oddając całości porannej zwyżki i finiszować rosnąc o 0,4 procent. Zysk w drobnym stopniu różnił się od zysku DAX-a o 0,5 procent, więc obserwowana od poranka korelacja z otoczeniem pozostała kluczowym elementem, który przesądził o wyniku dnia. Co równie ważne, obrót wyniósł mniej niż 500 mln złotych, więc pod względem aktywności sesja była słabsza od piątkowej. Technicznie patrząc poniedziałkowy handel przedłużyła konsolidację, która zdominowała ostatnie sesje, ale też nie zakończyła korekcyjnego cofnięcia z poprzedniego tygodnia. Mimo zwyżki bilans rozdania jest neutralny technicznie, co dla graczy śledzących wykresu jest równoznaczne z przymusem czekania na przesilenie i reagowanie dopiero, gdy rynek wybierze kierunek wybicia.
Adam Stańczak
Analityk DM BOŚ SA