Środowe notowania na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie przyniosły sesję, do której rynek dojrzewał od kilku dni. Przedłużająca się konsolidacja WIG20 w rejonie 2200-21550 pkt., gdy świat szukał przeceny sygnalizowała, iż podaż słabnie, a przewagę na rynku zaczynają przejmować łapacze dołka oraz inwestorzy zachęceni ponad 10-procentowym spadkiem WIG20. Jednak poranek nie zapowiadał sesji przesilenia. Od pierwszych minut rynek pilnował zachowania DAX-a i futures na S&P500, ale jeszcze przed południem układ sił na rynkach bazowych pozwolił pierwszy raz zbliżyć się indeksowi WIG20 do 2200 pkt. Zawahanie w otoczeniu wymusiło konsolidację w rejonie oporu, ale w godzinach popołudniowych pojawiła się druga szansa, której popyt już nie zmarnował. Pokonanie 2200 pkt. i wybicie z konsolidacji górą było sygnałem kupna, na który gracze odpowiedzieli nie tylko ignorowaniem rynków bazowych, ale też większą aktywnością. W finale WIG20 zyskał 1,07 procent przy blisko 760 mln złotych obrotu. Dla techników sesja jest wezwaniem do spoglądania w rejon oporów w 2300-2286 pkt. Problemem pozostają rynki bazowe, które już trzeci tydzień z rzędu operują w kontekście kolizji pomiędzy Chinami i USA oraz obaw, iż wojna celna zmieni się w wojnę technologiczną, z nowymi ograniczeniami dla spółek amerykańskich chcących operować na rynku chińskim. Trudno bowiem oczekiwać, by WIG20 zdołał kontynuować dzisiejsze wzrosty, gdy świat wróci do przecen. W alternatywnym scenariuszu dobra postawa rynków bazowych będzie dawała przewagę GPW, która w ostatnich tygodniach zachowywała się gorzej od otoczenia, co powoduje, iż w perspektywach rocznych czy year-to-date WIG20 pozostaje jednym z najsłabszych indeksów światowych. Warto odnotować też ożywienie na rynku spółek średnich. Wprawdzie dziś WIG20 przykrył zwyżką wzrost indeksu mWIG40, ale we wtorek na skali optymizmu to spółki o średniej kapitalizacji wyprzedziły koszyk blue chipów, który pozostaje ciągle słabszy od WIG20 i mocniej wyprzedany.
Adam Stańczak
Analityk DM BOŚ SA