Pierwsza sesja nowego tygodnia na rynku warszawskim została zdominowana przez wydarzenia światowe. Analogicznie do poprzedniego poniedziałku uwagę przyciągnął temat wojny celnej pomiędzy USA i Chinami. Brak porozumienia w weekend połączył się dzisiaj z odpowiedzią Chin na działania USA. W środku sesji rząd w Pekinie ogłosił decyzję, iż nowe cła obejmą 5000 amerykańskich towarów na kwotę 60 mld dolarów i część będzie opodatkowana stawką 25 procent. Reakcją rynków było dynamiczne cofnięcie o poranku i poprawka, gdy w serwisach pojawiła się informacja o chińskiej odpowiedzi na działania amerykańskiego rządu. W zarysowanym układzie trudno było oczekiwać, by GPW i WIG20 zdołały rozegrać sesję wedle własnego scenariusza i w finale indeks największych spółek stracił 0,86 procent przy niespełna 500 mln złotych obrotu. Z perspektywy końca sesji widać, iż GPW próbowała grać scenariusz obserwowany już w poprzednim tygodni, a więc łapać dołek z założeniem, że świat pozwoli na odbicie, ale jak zawsze na ostatnich sesjach w finałowych godzinach słabość Wall Street, gdzie indeksy traciły po przeszło 2 procent, okazała się silniejsza. Bilansem jest pogłębienie przeceny, która w przypadku WIG20 trwa z rejonu 2420 pkt. i wynosi już ponad 10 procent wartości indeksu. Technicznie patrząc dzisiejszy ruch w rejon 2150 pkt. oznacza, iż WIG20 znajduje się coraz bliżej dolnego ograniczenia dużej konsolidacji i psychologicznej bariery 2100 pkt. Uwzględniając skalę spadku i relatywną słabość WIG20 na tle indeksów światowych w bieżącym roku, zasadnym wydaje się założenie, iż każda kolejna sesja będzie przynosiła próby łapania dołków i każda będzie też musiała brać pod uwagę zachowanie rynków bazowych, które – niezależnie od wojen celnych – mają powody do korygowania tegorocznych zwyżek. W istocie, w przypadku Wall Street cofnięcia z rekordów wszech czasów byłyby w pełni zrozumiałe nawet bez nowych salw oddanych w wojnie celnej przez Waszyngton i Pekin, więc lokalne apetyty wzrostowe zderzają się dziś nie tylko z globalnym zamieszaniem, alei potrzebną korektą na światowych rynkach.
Adam Stańczak
Analityk DM BOŚ SA