Poniedziałkowe notowania na rynku warszawskim odbyły się w cieniu sesji piątkowych, które skończyły się mocnymi spadkami na większości rynków. Nerwowa reakcja świata na piątkowy odczyt niemieckiego PMI dla przemysłu przeniosła się dziś w nocy do Azji i o poranku Europa, w tym GPW, musiała brać pod uwagę zarówno konsekwencje zbudowanej przez dane atmosfery, jak i oczekiwanie na odczyt indeksu Ifo, który jest równie uważne śledzonym wskaźnikiem koniunktury w niemieckim przemyśle. W efekcie od pierwszych wymian rynki poruszały się spokojnie, czekając na publikowane dane z Niemiec. Odczyt Ifo okazał się lepszy od prognoz oraz obaw i w części zaprzeczył recesyjnemu wskazaniu z piątku. Pochodną było szukanie stabilizacji przez otoczenie, na które GPW odpowiedziała konsolidacją WIG20. W finale władzę nad nastrojami przejęła Wall Street, która zaczęła swoje sesje od pogłębienia piątkowych przecen, ale szybko pojawiła się próba stabilizacji i GPW mogła skoncentrować się na kontynuacji wyciszenia po piątkowym spadku. W finale WIG20 oddał 0,27 procent przy ledwie 430 milionach złotych obrotu, co odpowiada obserwowanym w czasie zamykania sesji spadkom niemieckiego DAX-a oraz amerykańskiego S&P500 i podtrzymuje obserwowaną w końcówce poprzedniego tygodnia korelację rynku warszawskiego z rynkami bazowymi. Technicznie patrząc WIG20 pozostał w granicach konsolidacji pomiędzy strefami 2420-2400 pkt. i 2300-2286 pkt., co na zwolennikach analizy technicznej wymusza czekanie na przesilenie. W bliskim terminie warto też oczekiwać wrażliwości rynku na zachowanie walut, a zwłaszcza relacji pomiędzy dolarem i walutami z rynków wschodzących. Umocnienie lub osłabienie złotego będzie nie tylko wskaźnikiem akceptacji ryzyka na rynku polskim, ale też zmienną, którą będą musieli brać pod uwagę gracze zagraniczni szukający swojej szansy w Warszawie.
Adam Stańczak
Analityk DM BOŚ SA