Sesja zaczęła się w niezbyt pozytywnych nastrojach. Wczoraj inwestorzy amerykańscy zwątpili chyba w kwetii negocjacji handlowych pomiędzy USA i Chinami. Trwająca od 8 miesięcy wojna handlowa na cła ma być niebawem zakończona podpisaniem porozumienia. Z drugiej strony Wall Street rośnie niemal nieprzerwanie od połowy grudnia, a tydzień temu indeksy znalazły się na poziomie listopadowo-grudniowych szczytów. Wczorajszy, znaczący spadek (DJIA -0,8 proc.) może być efektem realizacji zysków, wobec niemożności przekroczenia bariery.
Indeksy azjatyckie za wyjątkiem Chin, zareagowały podobnie spadkiem, ale bardziej umiarkowanym. W takim otoczeniu Europa zaczęła delikatnie na minusach. O 10-tej pojawił się odczyt PMI dla usług z Niemiec, który okazał się lepszy od oczekiwań. Straty z otwarcia zostały odrobione, ale w następnych godzinach powróciły zniżki. Trend odwrócił się po 14-tej, kiedy do gry wróciła Ameryka.
WIG20 zachował się podobnie do reszty kontynentu, ale tylko w pierwszej połowie sesji. Szczyt zanotował chwilę po 9-tej, potem już tylko osuwał się powoli przy mizernych obrotach (440 mln.). Słabość naszego parkietu wydaje się mieć związek z oczekiwanymi przetasowaniami w indeksie MSCI. W tym roku do portfela tego indeksu dołączą spółki z Arabii Saudyjskiej i Argentyny. Spodziewane jest również zmniejszenie ograniczenia spółek chińskich. Oznaczać to może kilkumiliardowe zmniejszenie zaangażowania w polskie spółki funduszy bazujących na indeksie MSCI.
Po dzisiejszej sesji WIG20 wisi niebezpiecznie blisko wsparcia w okolicy 2315 pkt. jeśli go złamie, kolejna fala zniesie go do 2250 pkt. Odbicie od tej linii powinno pozwolić na testowanie 2375 pkt.