Piątkowe notowania na rynku warszawskim zaczęły się w sprzyjającym dla popytu kontekście. Neutralne zakończenia sesji amerykańskich i nocny optymizm w Azji połączyły się o poranku z oczekiwanymi zwyżkami na rynkach europejskich. W efekcie GPW mogła zacząć dzień od próby kontynuacji gry w ramach scenariusza wzrostowego narzucanego środowymi sukcesami byków. W istocie środkowe domknięcie formacji podwójnego dna i czwartkowe wybronienie połamania psychologicznej bariery 2400 pkt. dawały przewagę popytowi, a podaż zmuszały szukania argumentów, których o poranku zwyczajnie brakowało. Po pierwszych wymianach WIG20 zyskał 0,5 procent i właściwie wyrównał środowe maksimum około 300-punktowej fali wzrostowej. Brak przebicia oporu owocował przymusem korekcyjnym, który w kolejnych godzinach notowań zmienił się w senne w sumie osuwanie się indeksu WIG20 na południe. Rynek zachował spokój nie angażując się w spokojne cofnięcie sygnalizując, iż większość graczy traktuje przecenę w kategoriach spokojnej korekty, która nie zagraża trendowi i sygnałom kupna wysłanym z bliskiej przeszłości. Spadek zmienił się w konsolidację, a konsolidacyjne zawieszenie przetrwało do końca notowań, które odebrały WIG20 0,32 procent przy 968 mln złotych obrotu. Spadek nie zaprzeczył jednak tygodniowej zwyżce WIG20, która wyniosła 0,88 procent. W mocy pozostał również sukces techniczny w postaci domknięcia formacji podwójnego dna, która rozciągała się na około 300 punktów i zbudowała potencjał wzrostu koszyka blue chipów w rejon 2700 pkt. Zamknięcie sesji nad pokonaną linią graniczną formacji i spokojna odpowiedź rynku na próby korekty wskazują na oczekiwanie większości graczy kontynuacji układu wzrostowego. W szerszej perspektywie patrząc gra toczy się nie tylko o wykorzystanie potencjału zwyżki, ale również o możliwość pokonania poziomu 2650 pkt., gdzie wyczerpywały się wszystkie wcześnie próby wzrostowe od 2011 roku.
Adam Stańczak
Analityk DM BOŚ SA