Środowe notowania na rynku warszawskim zaczęły się od skromnej zwyżki WIG20, która w pierwszych minutach została zdominowana przez dobre zachowanie spółki CD Projekt. Na rynku spekulowało się, iż amerykańscy analitycy mieli podnieść wycenę spółki do 240 złotych, gdy na zamknięciu sesji środowej cena wynosiła niewiele więcej niż 170 złotych. Szybko do CD Projekt dołączyły inne ważne blue chipy, które nie rosły równie mocno, ale przy niewiele mniejszej aktywności. Kolejne godziny były prostą konsekwencją popytu, który nosił cechy wejścia do gry dużych kapitałów. W finale WIG20 zyskał 2,03 procent przy 1,25 mld złotych obrotu, z czego 232 mln przypadło na walory CD Projekt, 225 mln na akcje Pekao, 193 mln na udziały w PKO i 196 mln na papiery PZU. Na plan pierwszy wybija się umocnienie CD Projekt z blisko 12-procentowym wzrostem, ale i reszta lokomotyw dzisiejszego rozdania skończyła sesje dobrym wynikiem. Rozdanie miało też kontekst techniczny w postaci domknięcia przez WIG20 formacji podwójnego dna i pokonania poziomu 2400 pkt. Rynek zrealizował cel, który organizował grę od końcówki października, gdy na wykresie pojawił się potencjał zbudowania formacji kończącej bessę. Konsekwencją dokończenia ostatniej części formacji i wybicia z układu górą jest zbudowanie potencjału zwyżki WIG20 o przeszło 300 punktów, co w praktyce pozwala spoglądać poza rejon 2650 pkt., gdzie łamały się wszystkie poprzednie fale wzrostowe od 2011 roku. Optymizm rynku jawi się zatem jako w pełni uzasadniony w technice i – co ważne – znajduje potwierdzenie w obrocie. Problemem jest zależność od rynków bazowych, które fazę miesięcznego odbicia po fatalnej końcówce roku zmieniają właśnie w szukanie nowych impulsów do gry. Rynek warszawski może być w bliskim terminie zatem skazany na szukanie siły w kontrze do otoczenia i ryzyko załamania wybicia nad 2400 pkt. oraz skasowanie średniookresowego sygnału kupna.
Adam Stańczak
Analityk DM BOŚ SA