Wczoraj po południu indeksy amerykańskie wymalowały na wykresie miedzy 19-tą a 20-tą naszego czasu niebezpieczny wyłom, po czym udało się im powrócić i całkowicie zniwelować spadek. Bykom udało się jeszcze wczoraj wybronić, lecz czarne chmury wisiały nad rynkiem i ulewa przyszła dziś. Nie byle jaka ulewa...
Inwestorzy z rana dowiedzieli się o obniżeniu ratingów pięciu regionów Hiszpanii, co nałożyło się dodatkowo na problemy hiszpańskich banków i póki co brak złożenia wniosku o pomoc przez ten kraj z funduszu ESM. WIG20 otworzył się w okolicy wczorajszego zamknięcia i w ciągu dwóch pierwszych godzin zniżkował o 20 pkt. do poziomu 2330 pkt. O 10-tej pojawiły się dane o sprzedaży detalicznej za wrzesień w naszym kraju, która okazała się znacznie poniżej oczekiwań – spadek o 1,3% m/m , wobec oczekiwań +5%. WIG20, który zniżkował w tym momencie już o około 0,6% właściwie nie zareagował na te dane, zareagowała natomiast złotówka, która osłabiła się skokowo o pół grosza wobec euro.
Kolejna fala wyprzedaży przetoczyła się przez rynki po 12-tej, po tym jak niemiecki minister finansów Wolfgang Schaeuble, powiedział, iż rząd niemiecki nie poprze działań związanych z Grecją, które mogły być negatywnie odebrane przez rynki finansowe. Niemiecki decydent zaznaczył również, że nie jest pewien czy kryzys w Strefie Euro osiągnął już swój kulminacyjny moment. Wydaje się, że ta wypowiedź wywołała katastroficzne wizje i wzmożoną chęć do wyprzedaży akcji. Rynki znajdowały się ostatnio stosunkowo wysoko. Od ponad miesiąca nie było znaczącej korekty i na wielu wykresach doszło dziś do znaczących wybić z konsolidacji. Euro słabło gwałtownie do dolara, a złoty jeszcze bardziej wobec euro.
Po południu USA zaczęły notowania wyraźnymi spadkami, rzędu ponad 1 proc. Giełdy europejskie zamknęły się na swoich minimach, co jest kiepską prognozą na jutro. O ile w USA nie dojdzie do odreagowania, to fala korekty pociągnie indeksy na jeszcze niższe poziomy.