Rynek warszawski wracał z poświątecznej gry w mieszanym dla popytu kontekście. Po poniedziałkowym tąpnięciu, Wall Street odbiła wczoraj z mocą nieoglądaną od wielu lat. W efekcie o poranku rynek musiał wybierać pomiędzy odpowiedzią na pięcioprocentowe zwyżki amerykańskich indeksów i niemrawe reakcje Europy na impuls wzrostowy z USA. W pierwszej fazie sesji mocniejsze okazały się impulsy wzrostowe i próby powrotu do gry w ramach układu znanego od listopada, a więc posilania się wzrostami na rynkach bazowych i ignorowania spadków tak długo, jak to możliwe. Pochodną była poranna zwyżka WIG20 o przeszło 1 procent. Niestety, w kolejnych godzinach słabość rynków europejskich, zwłaszcza niemieckiego DAX-a, który zameldował się dziś na rocznych minimach i oddał 2,4 procent, połączyła się ze słabością Wall Street i GPW została zmuszona do redukowania optymizmu. W finale WIG20 spadł o 0,4 procent, co jest wynikiem dobrym na tle przeceny rynków bazowych. Co ważne, spadek został wykonany przy ledwie 384 milionach złotych obrotu, a więc gracze generalnie zignorowali przecenę w otoczeniu, a podaż nie zdobyła terenu nawet w kontekście płytkiego rynku i sennego handlu, jakie musiały pojawić się na sesji w okresie okołoświątecznego spadku aktywności. Do końca roku została już tylko jedna sesja, od której można oczekiwać powielenia dzisiejszej aktywności i sygnałów, iż rynek czeka raczej na początek nowego roku. Końcówka bieżącego daje bowiem nadzieje na lepszą postawę rynku, który od listopada posilał się napływami kapitałów na rynki wschodzące. Trudno jednak nie odnotować faktu, iż siła rynków wschodzących była echem słabości rynków rozwiniętych, co może uderzyć rykoszetem w GPW, gdy kapitał zacznie wracać na słabą teraz Wall Street i jeszcze słabsze rynki europejskie. Z punktu widzenia analizy technicznej rynek jest na dobrej drodze do zakończenia roku w środku konsolidacji pomiędzy poziomami 2400 i 2100 pkt. WIG20 skończył dzisiejszą sesję w rejonie 2251 pkt., a więc po około 150 punktów od granic wspomnianej konsolidacji. Nawet szybujące na szczytach tegorocznej zmienności rynki bazowe nie są w stanie zmusić jutro GPW do przesunięcia WIG20 o blisko 6,7 procent, więc w styczeń indeks blue chipów wejdzie na poziomach nie wzbudzających nowych emocji. Rok skończy się spadkiem, ale finał nie będzie już tak pesymistyczny, jak większa część roku zdominowanego przez osłabienie złotego i presję z rynków bazowych.
Adam Stańczak
Analityk DM BOŚ SA