Środowe notowania na rynku warszawskim odbywały się w kontekście oczekiwania na wieczorny komunikat FOMC i informacji, iż w styczniu Chiny i USA będą prowadziły negocjacje handlowe. Z rynku pochodnych na amerykańskie indeksy płynęły impulsy wzrostowe, na które początkowo Europa nie chciała odpowiedzieć, by w finale szukać solidarnych i skorelowanych zwyżek. GPW, z akcentem na WIG20, mogła skupić się na podtrzymaniu scenariusza granego właściwie od listopada, gdy rynek starał posilać się impulsami wzrostowymi i w granicach możliwości opierać się presji spadkowej z otoczenia. W ramach znanego mechanizmu WIG20 skończył dzień rosnąc o 1,19 procent przy blisko 693 milionach obrotu. Bilansem jest zakończenie czterodniowego zawieszenia w okolicach 2300 pkt. i otwarcie drogi do spotkania ze szczytem w rejonie 2355 pkt., ostatnim oporem na drodze do gry o 2400 pkt. Technicznie patrząc rynek jest niespełna 2,5 procent od poziomu 2400 pkt., którego pokonanie będzie domknięciem formacji podwójnego dna i zbudowaniem potencjału zwyżki w rejon 2700 pkt. Problemem jest fakt, iż do końca roku zostały ledwie cztery sesje, z czego piątkowa będzie grą o rozliczenie pochodnej, co zawsze owocuje technicznym szumem i każe ostrożnie podchodzić do wiarygodności całości przesunięć w finałowym tygodniu życia serii kontraktów. Dodatkowym elementem jest jutrzejsza reakcja rynku na dzisiejszy komunikat FOMC. Rynki akcji na świecie pozycjonowały się pod podwyżkę stóp i zmianę w polityce Fed na łagodniejszą od dziś prowadzonej. Jakiekolwiek rozczarowanie świata odbije się echem w Warszawie i rynek bez trudu odda dzisiejsze zyski. Z perspektywy średniookresowej dzisiejszy komunikat FOMC jawi się jako najważniejsze wydarzenie końcówki roku, które będzie miało wpływ nie tyle na to, co rynki ugrają na ostatnich sesjach roku, ale głównie na notowania styczniowe, które dadzą szerszy wgląd w układ sił na światowych giełdach kończących rok obawami przed bessą i recesją.
Adam Stańczak
Analityk DM BOŚ SA