Piątkowe notowania na rynku warszawskim zaczęły się w kontekście sprzyjającym stronie podażowej. Tym razem na plan pierwszy nie wybiły się jednak sesje amerykańskie, ale doniesienia z Chin, gdzie opublikowane dane o dynamice sprzedaży detalicznej i produkcji przemysłowej oszacowana na poziomach czytelnie niższych od prognoz. Kolejne ostrzeżenia o słabszej kondycji chińskiej gospodarki nie mogły przejść bez echa na rynkach od pewnego czasu operujących w kontekście pytania, kiedy obecny cykl gospodarczy znajdzie swój koniec. Recesyjne obawy spowodowały, iż otwarcia na rynkach europejskich były mocno czerwone. Presji spadkowej dopełniły wstępne odczyty indeksów PMI dla przemysłu i usług z Europy, które wzmocniły impulsy związane z danymi z Chin. Po godzinie pojawiły się jednak stabilizacje, co przez graczy w Warszawie zostało wykorzystane do budowania wielogodzinnego odbicia. W istocie od pierwszych minut rynek odpowiadał skromnie na impulsy spadkowe, operując niskimi wolumenami, które sygnalizowały, iż gracze próbują przeczekać zachowanie giełd bazowych. Na ostatniej prostej niewiele brakło do odrobienia całości poniesionych strat, ale słabość Wall Street wymusiła zamknięcie WIG20 na poziomie 2303 pkt., co oznaczało dzienny spadek o 0,3 procent. W skali tygodnia WIG20 jednak zyskał 1 procent. W perspektywie tygodniowej WIG20 ma za sobą okres budowania przeciwwagi dla poprzedniego tygodnia. W perspektywie technicznej indeks zbudował lustrzanie odbicie pierwszego tygodnia grudnia. Bilansem jest obraz rynku zawieszonego w niepewności, co do dalszego kierunku, jak i zrównoważonego podażą i popytem. Warto odnotować, iż dwa tygodnie grudnia składają się na obraz miesiąca w konsolidacji, na którego zmianę zostało ledwie siedem sesji. W przyszłym tygodniu gra będzie toczyła się w kontekście komunikatu amerykańskiej Rezerwy Federalnej, rozliczenia kontraktów terminowych, transakcji zawieranych na potrzeby podatkowe i wreszcie długiego okresu wyłączenia rynku, gdyż między świętami odbędą się tylko dwie sesje. Inaczej mówiąc rynek ma wiele powodów, by zakończyć rok na poziomach niewiele różnych od dzisiaj granych. W takim układzie na zmiany przyjdzie czekać do pierwszych sesji stycznia.
Adam Stańczak
Analityk DM BOŚ SA