Środowe notowania na rynku warszawskim odbywały się w kontekście globalnych spadków wywołanych wtorkowymi przecenami na Wall Street. Amerykańskie indeksy zanotowały wczoraj przeceny największe od miesiąca i podtrzymały zmienność, jaka była obserwowana na tamtejszych rynkach od października. W istocie najsłabszą sesję od miesiąca poprzedziły zwyżki poprzedniego tygodnia, które były największymi od kilku lat. Kontekst uzupełniało dzisiejsze święto w USA, które wyłączyło amerykańskie giełdy za sprawą uroczystości na część zmarłego prezydenta G. Busha. Europa, a wraz z otoczeniem GPW, wybrały do rozegrania klasyczny scenariusz, w którym poranne przeceny skokowo dostosowały wyceny do spadków w USA. W sposób równie klasyczny dla mocnych tąpnięć na otwarciach, giełdy poszukały szybkich korekt pesymizmu, by później znaleźć równowagę i czekać na czwartkowy powrót amerykańskiego przewodnika. Do finałowych godzin sesji GPW wybierała poruszanie się w gronie rynków bazowych, by w końcówce okazać lokalną siłę i odrobić całość przeszło dwuprocentowego spadku WIG20 z poranka. W finale WIG20 zyskał 0,41 procent i ulokował się na poziomie 2354 pkt., więc najwyższym od początku września. W szerszej perspektywie patrząc sesja potwierdza siłę rynku obserwowaną już w listopadzie i apetyty strony popytowej na powrót indeksu WIG20 w rejon 2400 pkt. Spotkanie z 2400 pkt. wydaje się kluczowym tematem grudnia. Od zachowania rynku w rejonie 2400 pkt. zależy, czy bykom uda się domknąć formację podwójnego dna, czy też podtrzymać tegoroczne, wielomiesięczne zawieszenie na półce, której granicami są rejony 2400 pkt. i 2100 pkt. Z punktu widzenia techniki znacznie ciekawszy byłby scenariusz domknięcia formacji podwójnego dna, który zbudowałby potencjał ruchu WIG20 w rejon 2700 pkt. Ryzyk i szans dla scenariusza wzrostowego należy szukać nie tylko w układzie technicznym na wykresie WIG20, ale również na rynkach bazowych, których zmienność sygnalizuje, iż stale możliwy rajd Świętego Mikołaja odbędzie się w tym roku raczej w kontekście wspinaczki po ścianie strachu niż euforii i optymizmu.
Adam Stańczak
Analityk DM BOŚ SA