Dość głębokie spadki wczoraj w USA wynikały z informacji jakoby administracja USA szykowała nałożenie ceł na pozostałe chińskie wyroby do początku grudnia, w przypadku gdyby planowane na listopad spotkanie Trumpa z przywódcą Chin, nie przyniosło rezultatów. Ale w końcówce sesji w USA część strat została odrobiona. Natomiast indeksy azjatyckie zachowały się w nocy już całkiem pozytywnie. Tokio zakończyło notowania z 1,5 proc wzrostu.
W tej sytuacji początek sesji był zrównoważony. DAX i CAC40 ciążyły ku dołowi, ale WIG20 niespecjalnie się tym przejmował. Przez pierwszą godzinę przebywał nieznacznie nad kreską. Po 10-tej skierował się w dół, ale i w tę stronę nie było ochoty na kontynuację. Nurkowanie pod kreską nie przekroczyło 10 pkt. W końcówce okazało się, że USA ciągną w górę, więc byki przejęły inicjatywę. Mizerny dotąd obrót przybrał na sile.
Sesja pokazała chęć odreagowania, ale patrząc na wykres, dzisiejszy wzrost nie jest jeszcze żadnym przełomem. Trwające tydzień tąpnięcie pociągnęło WIG20 ponad 100 pkt niżej. Impet wyprzedaży skończył się w piątek mocną, niemal 3 proc, czarną świecą. Za nami dwie sesje odreagowania, które ledwo przekroczyły połowę piątkowej świecy. Daje to perspektywę kontynuacji odbicia w okolice 2150 pkt. Aby doszło do opuszczenia krótkoterminowego trendu spadkowego, należało by przekroczyć 2170 pkt, a jeszcze lepiej 2220 pkt.
Póki co wypełniana jest formacja głowy z ramionami, choć pytanie czy została już wypełniona pozostaje otwarte. Jest na tyle widoczna, że na rynkach często obserwuje się chęć załapania na tanie zakupy w dołku tej formacji, co skutkuje wcześniejszym zakończeniem spadku.