Po dwóch dniach ataków podaży na rynkach globalnych pojawił się zarys uspokojenia, które zaczęło się w Azji i o poranku przeniosło do Europy. Częścią układu sił był również wzrost ceny kontraktów na amerykański indeks S&P500, co wskazywało, iż także Wall Street, która wysłała impuls spadkowy na rynki całego świata, szykuje się do odreagowania dwudniowej słabości. W efekcie o poranku nie było pytania, czy GPW i WIG20 poszukają zwyżki, ale jak trwałe będzie odbicie po otwarciu lukami. Zmienną, która musiała być brana pod uwagę było globalne czekanie na faktyczny początek sezonu publikacji wyników kwartalnych w USA, standardowo zaczynający się ostatnio raportami wielkich banków. Układ sił na świecie i oczekiwanie na sesje amerykańskie pozwolił schować się rynkowi w najłatwiejszym do rozegrania układzie, a więc wysokiego otwarcia i pilnowania poziomu do czasu, aż Wall Street pozwoli ocenić, jakie szanse ma rynek w dowiezieniu porannej zwyżki do finału. Wyniki amerykańskich banków okazały się poprawne i w sumie mało zaskakujące. Nie przerwały jednak nastroju korekty przeceny z ostatnich dni i w finale GPW mogła posilać się również presją wzrostową z Wall Street, jednocześnie ignorując relatywnie słabszą postawę rynków europejskich. Bilansem jest sesja, która dla WIG20 sprowadziła się do porannego otwarcia i pilnowania zwyżki z otwarcia. Na końcowym fixingu WIG20 ulokował się w rejonie 2186 pkt. i skończył dzień rosnąc o 1,24 procent. Niestety w skali tygodnia spadek wyniósł 3,4 procent. W tej perspektywie patrząc najważniejszym elementem jest osunięcie się indeksu pod 2200 pkt. i faktycznie zakończenie konsolidacyjnego zawieszenia w strefie 2400-2200 pkt. Pokonanie 2200 pkt. oznacza, iż na wykres wraca temat tegorocznego zawieszenia pomiędzy poziomami 2400 pkt. i 2100 pkt., które układa się w potencjalną formację podwójnego dna. W alternatywnym scenariuszu tydzień był wybiciem z formacji RGR, którą wielu graczy widzi na wykresie jako zrealizowaną i domkniętą. Problem w tym, iż obecnym położeniu RGR jest formacją kończącą korektę, a nie podręcznikową formacją kończącą trend wzrostowy. W praktyce więc warto ostrożnie podejść do takich interpretacji układu technicznego, choć nie można też ignorować zagrożeń związanych z możliwością połamania przez WIG20 tegorocznego minimum.
Adam Stańczak
Analityk DM BOŚ SA