Piątkowe notowania na rynku warszawskim odbywały się w specyficznym kontekście. Do klasycznego dla pierwszych piątków miesiąca, które charakteryzują się globalnym oczekiwaniem na comiesięczne dane z amerykańskiego rynku pracy, inwestorzy dołożyli ruch wyprzedzający, który w dniu wczorajszym był zbudowany na pozycjonowaniu się pod mocne zaskoczenie. Wzrost rentowności amerykańskiego długu, umocnienie dolara i uderzenie podaży z czwartku były w największym stopniu pochodną środowych odczytów ADP i ISM z USA. W efekcie ciche oczekiwania rynku znacząco przekraczały prognozy analityków i kazały czekać na konfrontację z publikacją z 14:30. Zaniepokojenie wzrostem dynamiki płac było budowane również na pamięci rynku o wydarzeniach z lutego, kiedy skok średniej płacy godzinowej wywołał dynamiczną, globalną korektę. GPW i Europa przyjęły postawę sennego oczekiwania na dane, która po godzinie zmieniła się w stabilizacje z lekkimi spadkami indeksów. Do danych na rynkach trudno doszukać się treści, które warte byłyby zapamiętania, a same odczyty okazały się silnie zaskakujące. Wzrost etatów poza rolnictwem ledwie przekroczył 130 tys., a płaca godzinowa wzrosła o oczekiwane wartości, co stało w silnej sprzeczności z wczorajszymi zachowaniami giełd i obawami graczy. W sumie wartości odczytów pozwalały ocenić raport Departamentu Pracy jako zgodny z trendami, które mówią, iż presja na wzrost płac jest obecna, a kondycja rynku pracy w całości sprzyja skupieniu uwagi Fed na stabilności cen, a nie promowaniu pełnego zatrudnienia. W istocie stopa bezrobocia w USA spadła w sierpniu do 3,7 procent, co przekłada się na najniższy poziom od blisko 50 lat. Uwzględniając zarysowany układ inwestorzy nie potrafili jednoznacznie zinterpretować danych i zbudować zgodnej reakcji. GPW przyjęła postawę przedłużenia klimatu z godzin handlu przed publikacją i zwyczajnie dobiła do finału ze spadkiem WIG20 zbliżonym do 0,5 procent. W perspektywie tygodnia indeks stracił 0,9 procent, ale w nowy tydzień WIG20 wejdzie z zachowaną konsolidacją w strefie 2320-2260 pkt. i w szerszym trendzie bocznym, którego granicami są rejony 2400 pkt. na północy i 2200 pkt. na południu. W praktyce rynek wymusza czekanie na przesilenie w trendzie bocznym, który dominuje na rynku od połowy wakacji.
Adam Stańczak
Analityk DM BOŚ SA