Z końcem minionego tygodnia inwestorzy wystraszyli się rosnących rentowności włoskich obligacji w reakcji na zapowiedź wyższego od oczekiwań deficytu budżetowego w południowym kraju. W połowie tego tygodnia Rzym uspokoił jednak atmosferę, ale straszyć zaczęło rosnące oprocentowanie obligacji amerykańskich.
Wczorajsza seria danych w USA zaskoczyła bardzo pozytywnie. Usługowy indeks ISM wyniesiony został do nowych porecesyjnych rekordów i wraz z lepszym od prognoz raportem ADP doprowadził do wzrostu oczekiwań względem piątkowych comiesięcznych danych z rynku pracy. Konsekwencją tego była także zmiana trajektorii możliwej przyszłej ścieżki wzrostu stóp procentowych, a to przełożyło się na największy od czasu wyborów prezydenckich w 2016 wzrost oprocentowania amerykańskich obligacji skarbowych. Dynamiczny wzrost rynkowego kosztu pieniądza, i to do poziomów nienotowanych od 2011 roku, odbił się negatywnym echem na rynku akcyjnym. Dołożyła się do tego słabość Wall Street przy poprzednich historycznych maksimach. Zniżkowały indeksy parkietów wschodzących, które są szczególnie uzależnione od drożejącego dolarowego finansowania. Taniały też akcje spółek defensywnych, których dywidendy stają się mniej atrakcyjne w obliczu wzrastającego oprocentowania bezpiecznych obligacji.
Krajowy parkiet już wczesnym porankiem dostosował się do gorszych nastrojów na świecie, ale po początkowym spadku rozpoczął się mozolny proces odrabiania porannych strat. Po południu wydawało się, że sesja zakończy się niewielką zmianą, ale słaba postawa Wall Street doprowadziła do niższego zakończenia sesji. Ostatecznie indeks WIG20 stracił 1% i z lekką nawiązką oddał wczorajsze wzrosty. W szerszym układzie wiele się jednak nie zmieniło i główny indeks pozostaje zawieszony w ramach konsolidacji, a niewielkie obroty wskazywały, że poważne kapitały nie były dzisiaj angażowane.
Łukasz Bugaj