Po fatalnym minionym tygodniu rynek mógł dzisiaj złapać nieco oddechu po przecenie. Sentyment był jednak kruchy, co szczególnie widać było w całym spektrum rynków wschodzących, gdzie o poprawę klimatu najtrudniej.
Świat wciąż żyje kolejnymi wystrzałami na frontach wojny handlowej oraz ogólnej słabości rynków wschodzących. Oliwy do ognia dolał zarówno piątkowy raport z amerykańskiego rynku pracy, jak i kolejne słowa Donalda Trumpa. Ten pierwszy wskazał na przyspieszenie wzrostu płac za oceanem, co przypieczętować powinno kolejne podwyżki stóp w USA. Te są niekorzystne dla zadłużonych w dolarach rynków wschodzących. Dzisiaj pewną ulgą w tym względzie było osłabienie dolara, ale niewiele ono pomagało. Zresztą nie ustaje negatywny ton prezydenta Stanów Zjednoczonych. W sobotnim wpisie na portalu społecznościowym wezwał on spółkę Apple do przeniesienia produkcji swoich towarów do USA, aby w ten sposób uniknąć rosnących ceł. Powodowało do zniżki cen akcji dostawców amerykańskiej ikony, którzy zlokalizowani są głównie w Chinach oraz na Tajwanie. To właśnie dlatego te azjatyckie parkiety były dzisiaj najsłabsze i traciły ponad 1%. W Europie nastroje były już lepsze i popyt próbował zaznaczyć swoją obecność. Na lokalnym podwórku na szerokim rynku pomagać powinna wiadomość o likwidacji otwartych funduszy akcyjnych ze stajni Altusa. To pewien paradoks, ale administracyjne wstrzymanie fali umorzeń powoduje, że fundusze nie będę zmuszone do szybkiej wyprzedaży akcji ze swoich portfeli. Aktywa i tak zostaną upłynnione, ale w bardziej zorganizowany i mniej emocjonalny sposób. Indeksy małych i średnich spółek rosnąć jednak specjalnie nie chciały. Indeks mWIG40 pogłębił nawet tegoroczne minima, ale z końcem sesji swoje notowania poprawił i dzień ostatecznie zamknął kosmetyczną zwyżką. Nieco lepiej na tym tle wypadły blue chipy. Ostateczny wzrost o 0,6% zawdzięczmy głównie bankom, które dobrze prezentowały się dzisiaj w całej Europie. Zmniejszają się bowiem obawy związane z przyszłorocznym budżetem Włoch, którego projekt zaprezentowany zostanie pod koniec miesiąca i najprawdopodobniej nie będzie łamał unijnych regulacji odnośnie wysokości deficytu. Zresztą rynek w Mediolanie był dzisiaj najsilniejszy w Europie i zyskał ponad 2%. W Warszawie bardziej mówić można o zatrzymaniu spadków i technicznej obronie poziomu 2250 pkt. w przypadku indeksu WIG20. Obroty duże jednak nie były, więc dopiero kolejne sesje pokażą, czy popyt rzeczywiście zaczyna przejmować pałeczkę od podaży.
Łukasz Bugaj