Środowe notowania na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie przyniosły korektę ostatnich wzrostów. W ostatniej fazie zwyżka była skoncentrowana na walorach największych spółek i budowana w oparciu o mieszankę wzrostów na rynkach wschodzących oraz osłabieniu dolara, również do walut gospodarek wschodzących. W efekcie obserwowane o poranku osłabienie złotego stało się pretekstem do cofnięcia WIG20. Pierwsza godzina była relatywnie spokojna i w sumie konsolidacyjna, ale kolejne przyniosły już wzrost obrotu przy dryfie indeksu. W finale zwarcie podaży z popytem przełożyło się na spadek WIG20 o 0,4 procent przy blisko 870 mln złotych obrotu. Aktywność w koszyku blue chipów była więc większa od aktywności na sesji środowej, w trakcie której indeks WIG20 zyskał 0,9 procent. Patrząc tylko na zachowanie rynku zasadnym jest postawienie tezy, iż wtorkowa sesja wyznaczyła lokalny szczyt optymizmu. Wyczerpaniu lokalnej fali wzrostowej sprzyja psychologiczny poziom 2400 pkt., gdzie zwyżka z rejonu 2100 pkt. zbliża się do 15 procent wartości indeksu, co samo w sobie zachęca do zrealizowania zysków przez najszybciej rotujące kapitały. Przeciwwagą dla tego układu jest jednak potwierdzona wrażliwość rynku na kondycję złotego, który dzisiejszą słabością do dolara wymusił spadki w WIG20. W istocie relacja złotego z dolarem i stosunek globalnego kapitału do rynków wschodzących jawią się jako znacznie ważniejsze dla układu sił w Warszawie. Nie bez znaczenia jest jednak fakt, iż na wykresach WIG20 doszło do załamania trendu spadkowego, który sprowadził indeks z rejonu 2650 pkt. w rejon 2100 pkt. W praktyce każdy spadek i cofnięcie są teraz raczej korektami nowej tendencji wzrostowej niż powrotem do przeceny, która odebrała indeksowi blue chipów 20 procent i wyprzedziła analogiczne przeceny na innych rynkach wschodzących. Dlatego warto wstrzymać się z kreśleniem negatywnych scenariuszy i potraktować dzisiejsze rozdanie w charakterze potrzebnej korekty i skonsolidowania się rynku po ostatnich wzrostach i dopiero poważniejsze cofnięcie uznać za ostrzeżenie przed powrotem scenariusza spadkowego.
Adam Stańczak
Analityk DM BOŚ SA