W USA wczoraj na zamknięciu sesji doszło do nieznacznego pobicia rekordu wszechczasów. Przełożyło się to na dobre nastroje na początku sesji w Europie. Tak też się stało. Wzrosty po otwarciu notowań okazały się całkiem pokaźne – DAX zyskiwał 0,7%, lecz nietrwałe. Najwyższymi wartościami miały się okazać te z pierwszych minut handlu.
WIG20 otworzył się symbolicznie powyżej wczorajszego zamknięcia – 2307 pkt. Nadal nie zostało definitywnie rozstrzygnięte, czy indeks wybił się ponad linię oporu, czy tylko ją naruszył. Jednak w Europie zabrakło dalszych zwyżek, które mogłyby go ewentualnie pociągnąć w górę. Już w pierwszym kwadransie indeks zanurkował ostro w dół. Jego spadek wzmocniła niewiara w wybicie się ponad opór na poziomie 2300-2310 pkt. Spadkowi sprzyjały także słabnące dziś ceny kontraktów na miedź.
Dno zostało osiągnięte dość szybko – już o 10:30, na poziomie około 2280 pkt. Podczas spadku obroty stopniowo malały, podaż okazała się płytka. Około 13-tej byki zabrały się śmielej za zakupy. Pomogła rozgrzana TP SA, której kurs wybił się z konsolidacji, przyspieszył i sięgnął 6-cio procentowego wzrostu. Odbijały też dwie największe spółki PKO BP i KGHM. Byki szybko odrobiły straty – już o 14:30 WIG20 powrócił ponad poziom 2300 pkt.
Zaskakujące okazało się zamknięcie o 17:00. Byki zaatakowały popytem z wielką siłą. Dzięki dużym zleceniom zakupu złożonym na kończący sesję fiksing, indeks zamknął się na poziomie 2319 pkt. O tym, czy będzie to trwałe i prawdziwe wybicie, przekonamy się w czwartek. Mimo, że zakupy na zamknięciu miały na celu stworzenie lepszego obrazu technicznego, to wybicie to ma sporą szansę powodzenia, jeśli tylko atmosfera na innych rynkach będzie sprzyjająca. W tym scenariuszu najbliższy opór znajduje się blisko, bo na poziomie 2335 pkt. Z drugiej strony nasz rynek jest od 4 miesięcy trapiony niezwykłą słabością, czego przyczyną wydaje się być ostatnio sprawa możliwej likwidacji OFE.