W poniedziałek wróciły nie tak dawne koszmary. Aktywność inwestorów była najniższa od 16 lipca. Mniej więcej wtedy główny indeks rozpoczął kilkudniowy rajd dający ok. 8% zysku. Tym samym dobiliśmy do kwietniowo-majowych szczytów zlokalizowanych w okolicy 2340 pkt, które są obecnie najbliższymi oporami. Wczorajsze zamknięcie wypadło tuż poniżej granicy 2300 pkt (+0,4%), choć poranek nie zapowiadał takiego zakończenia. Przed godziną 10 WIG20 tracił nawet 0,9% po słabszych danych z niemieckiego przemysłu. Potem próżno było szukać informacji, które miałyby dźwignąć krajowy rynek, co może rodzić skojarzenia z zaskakująco dobrą drugą połową lipca. Od tego czasu indeks dolarowy czy zależny od niego MSCI EM nie zmieniły zbytnio swoich wartości. Co więcej, blisko 2-miesięczna konsolidacja dolara przy lokalnych maksimach daje większe prawdopodobieństwo kontynuacji trendu czyli umocnienia amerykańskiej waluty. Oczywiście taką sytuacje należy postrzegać negatywnie, w kategoriach ryzyka dla naszej małej, wakacyjnej hossy. Kalendarium makro na dziś jest względnie puste. Z korporacyjnych informacji mamy odcięcie dywidendy na PKO BP, które zabierze WIG20 ok. 0,2%. Wyniki opublikuje PGE (mieliśmy szacunki), ale sezon dopiero się rozkręca. Jutro raportem pochwali się Pekao, a w czwartek Alior, Energa czy Lotos.
pobierz pełny biuletyn