Dzisiejsza sesja kończyła miesiąc marzec i jednocześnie pierwszy kwartał tego roku. Dokładnie trzy miesiące temu, gdy warszawski indeks blue chipów bił kolejne roczne maksima nastroje były zdecydowanie lepsze niż obecnie. Aktualnie bowiem nie brakuje osób, które kwestionują możliwość powrotu do tendencji wzrostowej w dalszej części roku. Tym niemniej ostatnie trzy sesji wskazują, że nadziei tracić nie można.
Po fatalnym minionym tygodniu pewna stabilizacja się rynkowi należała i rzeczywiście od wtorku można ją na GPW dostrzec. Ciężko jest mówić o przełomie, ale szczególnie w dniu wczorajszym można się było cieszyć z pierwszej od dawna względnej siły indeksu WIG20 na tle zagranicznych konkurentów. Dzisiaj już o takowej ciężko było mówić, aczkolwiek było to pokłosiem wczorajszego wysokiego zamknięcia. Tym niemniej przez większość dnia ceny lekko rosły. Jedynie w pierwszej godzinie pojawił się lekki niepokój, który był prostą kontynuacją kwestii dobrze już znanych czyli niepewności politycznej we Włoszech oraz problemu cypryjskiego. Sprawa śródziemnomorskiej wyspy była o tyle ważna, że dzisiaj po wielu dniach przerwy powtórnie otworzono tam banki i umożliwiono z nich wypłaty. Wdrożono jednocześnie dość ostre reguły przepływu kapitału, które ograniczały limit dziennych wypłat do zaledwie 300 euro. Istotne było czy tego typu ograniczenia nie wywołają społecznych niepokojów. Na szczęście do nich nie doszło i Cypryjczycy pokornie ustawiali się w długich kolejkach pod czujnym okiem strażników.
Co interesujące, w późniejszych godzinach niewiele już się liczyła sprawa włoska, gdzie najprawdopodobniej nie uda się stworzyć rządu pod przywództwem zwycięskiej centrolewicy. Do dzisiaj bowiem jej przewodniczący musi zebrać potrzebne poparcie w Senacie, co przy sprzeciwie Ruch Pięciu Gwiazd jest mało prawdopodobne. Podobnie mało istotne były publikowane popołudniem dane makro, które szczególnym optymizmem nie napawały. Zarówno bowiem ilość wniosków o zasiłek dla bezrobotnych jak i indeks Chicago PMI okazały się gorsze od prognoz. Sprostał im tylko finalny odczyt dynamiki zmiany PKB USA w IV kw., są to jednak dane już z na tyle zamierzchłego okresu, że dla rynku dyskontującego przyszłość większego znaczenia nie miały. To co z pewnością znaczenie miało, to fakt chęci udanego zakończenia kwartału na Wall Street. Zapewne właśnie dlatego indeks S&P500 jako ostatni z głównych zdobył historyczne maksimum. Warszawa takimi wynikami dzisiaj pochwalić się nie mogła i za sprawą niekorzystnego fixingu indeks WIG20 dzień zakończył stratą o 0,6%. Ostatecznie zakończenie wypadło więc w okolicach otwarcia sesji, która między innymi za sprawą niewielkich obrotów zapisze się jako spokojna. Na poważny handel czas przyjdzie już po świętach, kiedy dzięki nowemu otwarciu i zdecydowanie niższym poziomom niż trzy miesiące temu, kolejny kwartał zapisać się może w korzystniejszym świetle niż ten właśnie zakończony.
Łukasz Bugaj