Podczas dzisiejszej sesji liczyła się tylko i wyłącznie sprawa Cypru. O poranku inwestorzy cieszyli się z faktu udzielenia pomocy małej wyspie, a już popołudniem pośpiesznie wyprzedawali ryzykowne aktywa gdy okazało się, że właśnie zastosowany sposób rozwiązania bankowych problemów stanie się modelem dla innych państw strefy euro.
Już w piątek spodziewać się można było weekendowego porozumienia pomiędzy troiką a władzami Cypru. Wskazywać na to miał poniedziałkowy termin jaki Nikozji dał Europejski Bank Centralny, który w przypadku braku umowy zaprzestałby dostaw płynności wyspiarskim bankom. Samo porozumienie, przypieczętowane w niedzielę późnym wieczorem, było więc jedynie częściowym zaskoczeniem, ale wykorzystane zostało do otwarcia luką wzrostową na większości europejskich parkietach. Wydawało się więc, że kwestia cypryjskich problemów schodzi z rynkowej wokandy w dokładnie odwrotny sposób do tego w jaki się na niej pojawiła. Bowiem dokładnie tydzień temu, również weekendowe ultimatum ze strony Eurogrupy doprowadziło do skokowej przeceny na rynkach światowych. Niestety rzeczywistość okazała się bardziej skomplikowana.
Już krótko po otwarciu okazało się, że sił do dalszych wzrostów jest niewiele, szczególnie na wyjątkowo słabym w minionym tygodniu parkiecie przy Książęcej. Za naszą zachodnią granicą pozytywne nastroje utrzymywały się dłużej, ale już wczesnym popołudniem to niedźwiedzie coraz bardziej dochodziły do głosu. Na rynku pojawiało się coraz więcej raportów sugerujących, że program pomocowy dla Cypru, choć nie nakłada podatków na depozyty, to faktycznie chroni tylko wkłady do kwoty 100 tys. euro, a te większe zostaną i tak znacznie okrojone. Ponadto niewiele ustalono by zapewnić długotrwały wzrost cypryjskiej gospodarce, a podważanie reputacji tamtejszemu systemowi bankowemu w praktyce niszczy dotychczas prowadzony przez śródziemnomorską wyspę model biznesowy. Oznacza to, że mieszkańcy skazani zostają do męczącą wegetację, tyle że pod parasolem strefy euro. Bardzo podobnie jawi się sytuacja społeczeństwa greckiego, więc choć cieszyć się można z braku upadku systemu bankowego, to życie przeciętnego obywatela łatwiejsze z pewnością się nie stanie, a w przyszłości kolejnej groźby bankructwa z możliwością opuszczenia strefy euro włącznie wykluczyć nie można. Wszystko to sprawiało, że nastroje stopniowo się pogarszały.
Po wejściu do gry Amerykanów ponowna próba ataku indeksu S&P500 na historyczne maksima nieco wsparła rynkową atmosferę, ale wraz z opublikowaniem słów szefa Eurogrupy Jeroena Dijsselbloema mówiącego, że uzgodniony z Cyprem program pomocowy będzie stanowić model rozwiązywania problemów w sektorach bankowych innych krajów Eurolandu, nastroje wyraźnie się pogorszyły. Jeszcze bowiem w minionym tygodniu mówiono, że przypadek Nikozji jest specyficzny, a dzisiaj okazało się, że politycy nagle zmienili zdanie i ów przypadek opisują jako modelowy. Późniejsza przecena dziwić więc nie mogła, podobnie jak spadek indeksu WIG20 aż o 1,3%. Szybko zbliżamy się do poziomu 2300 pkt., który po pokonaniu istotnego wsparcia na wysokości 2400 pkt. jest kolejnym który zatrzymać może przecenę.
Łukasz Bugaj