Nastroje w Europie po wczorajszej, rozchwianej sesji przesunęły się dziś definitywnie na czerwoną stronę. Wynik wyborów parlamentarnych we Włoszech okazał się skrajnie trudny na możliwość uzyskania większości parlamentarnej. Nawet przewaga Centrolewicy nie gwarantuje utworzenia stabilnego rządu, zdolnego do kontynuowania reform. Podczas gdy giełdy zachodnioeuropejskie spadły znacznie przez te 2 dni, to w Warszawie bilans nie jest aż tak ujemny. WIG20 stracił od piątku tylko 9 pkt.
Inwestorzy w Europie są od wczoraj mocno skoncentrowani na wynikach wyborów we Włoszech i możliwymi ich konsekwencjami. Pierwsze sondaże pokazywały wczoraj zwycięstwo Centrolewicy. To wywołało silną zwyżkę na europejskich parkietach. Paryż i Frankfurt znalazły się już na szczytach i były o krok od bicia kilkuletnich rekordów. Po 15-tej pojawiły się informacje o zwycięstwie Berlusconiego. To uruchomiło natychmiastową wyprzedaż. Giełdy zniwelowały w ciągu pół godziny całość wzrostów. Jednak WIG20 zakończył sesję na wyraźnym plusie – dzięki samemu tylko zamknięciu.
Skoro pułap wczorajszego zamknięcia WIG20 był sztucznie zawyżony, to otwarcie dzisiejszej sesji musiało wypaść sporo niżej, tym bardziej, że w USA spadki sięgnęły ponad 1,5 proc. Jednakże nasz indeks zanotował niedawno dwumiesięczny dołek 2407 pkt. którego bliskość dała wsparcie przed większym spadkiem. WIG20 w przeciwieństwie do zachodnioeuropejskich indeksów znajduje się od 8 tygodni w korekcie, która zniosła go 200 pkt. od szczytu. Tymczasem w Europie mieliśmy w styczniu trend wzrostowy z biciem kilkuletnich szczytów i lekko korekcyjny płaski luty. Dzisiejsza sesja ściągnęła tamtejsze indeksy w okolice miesięcznych dołków, których przebicie będzie sygnałem kolejnej fali spadkowej. Pogłębieniu korekty na zachodzie nie musi wprawdzie towarzyszyć spadek w Warszawie, ale należy się z nim liczyć. Jeśli wybicie nastąpi w sposób gwałtowny, co jest bardzo prawdopodobne, to WIG20 zsunie się z poziomu 2400 pkt. Korekta w Warszawie przedłuży się. W przeciwnym razie widać na GPW pewną chęć do odreagowania, ale też niezbyt zdecydowaną.
Pod koniec dzisiejszej sesji wystąpił FED z Benem Bernanke. Wydaje się, że jego wystąpienie poprawi nastroje na giełdach w USA. Szef FED oznajmił, że nie ma na razie powodu by zakręcać kurek z pieniędzmi i uspokoił, że w razie potrzeby zostanie to dokonane w sposób miękki, aby nie wywołać turbulencji.