Środowe notowania na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie odbywały się po czytelnie lepszym od oczekiwań zakończeniu sesji na Wall Street. W efekcie już na starcie w otoczeniu parkietu pojawiła się presja wzrostowa z rynków bazowych. Na procentowy wzrost niemieckiego DAX-a warszawski rynek odpowiedział procentowym wzrostem WIG20. Początek był na tyle optymistyczny, iż po pierwszych minutach gracze mogli zacząć pozycjonować się pod zakończenie czterodniowej korekty. W istocie korelacja z rynkami bazowymi okazała się silniejsza od lokalnych nadziei i zawieszenie rynków bazowych w oczekiwaniu na kolejna sesję w USA zamroziło WIG20 w kilkugodzinnej konsolidacji. Pozytywne przesilenie pojawiło się wraz z danymi z amerykańskiego rynku pracy. Wedle szacunków ADP w styczniu amerykański sektor prywatny dołożył blisko 250 tys. nowych etatów, co daje najlepszy miesiąc w tym segmencie gospodarki od połowy zeszłego roku, na co giełdy odpowiedziały wymarszem na dzienne maksima. Pomagała dobra postawa Wall Street, ale w finale nastroje uległy pogorszeniu. Za sprawą najwyższego od przeszło dwóch lat odczytu ISM dla amerykańskiego przemysłu, na rynki zaczęły przesączać się obawy przed tym, co w takim kontekście zrobi Fed i uwaga przesunęła się na wieczorny komunikat FOMC. Wprawdzie na rynku panuje zgoda, iż pierwsze tegoroczne posiedzenie amerykańskich władz monetarnych nie przejdzie do historii, ale obawy związane z jastrzębią wymową komunikatu wystarczyły, by w końcówce nastroje uległy ochłodzeniu. Bilans sesji jest jednak jednoznacznie pozytywny. WIG20 zyskał 1,08 procent przy blisko 750 mln złotych obrotu, a wykres indeksu wysłał sygnał, iż rynek oczekuje kolejnej próby pokonania psychologicznej i technicznej bariery 2100 pkt. Jeśli gdzieś trzeba szukać ryzyk dla scenariusza wzrostowego, to impulsie korekcyjnym z otoczenia.
Adam Stańczak
DM BOŚ SA