W piątek wygasała grudniowa seria kontraktów terminowych, co zapowiadało emocje. W istocie, ostatnią sesję można podzielić na dwie fazy: tą do 15:50, kiedy główny indeks tracił do 0,5%, i tą z ostatnią, mocną godziną handlu wyprowadzającą WIG20 na 0,4% plus. Jeszcze ciekawiej było na średnich spółkach. W mWIG40 zlecenia koszykowe podbiły wartość indeksu z prawie 1% spadku na 0,7% wzrost i to w ostatniej godzinie. Mimo sporych obrotów (1,4 mld PLN na WIG20, 217 mln na mWIG40) wiarogodność takich sesji jest niska, a rynek często mówi „sprawdzam”. Byki są w o tyle komfortowej sytuacji, że mają za sobą wiele wsparć. Pierwsze zlokalizowane jest w okolicach 1900 pkt, kolejne odpowiednio na 1870 i 1770 pkt. Opór w zasadzie jest jeden. To okrągłe 2000 pkt, czyli szczyt z marca, stanowiący 38% zniesienia całych spadków ok. 2500-1700 (kwiecień’15-styczeń’16). To również poziom warunkujący powstanie dużej, ponad 300-punktowej formacji „W”. Jeśli faktycznie obserwujemy „wielką rotację” w skali globalnej, czyli przepływ środków z obligacji do akcji/surowców, i w dodatku wywołaną rosnącymi oczekiwaniami inflacyjnymi, to zapowiada się ciekawy 2017 rok. Krótkoterminowo grudzień jest udany więc trzeba liczyć się z korektą. Nie pomagają weekendowe protesty przed sejmem, które trafiły na czołówkę poniedziałkowego „Financial Times”. Złotówka nieco słabnie. Również większość azjatyckich parkietów zakończyła czerwonym kolorem. Kalendarium makro jest względnie puste. Z kraju poznamy odczyty produkcji przemysłowej i budowlanej za listopad.
pobierz pełny biuletyn