Dzisiejsza sesja stała pod znakiem silnego uderzenia popytu, które nieczęsto obserwuje się na rynku, a szczególnie w Warszawie. Można powiedzieć, że ostatnio prezentowana niechęć do spadków w końcu zaprocentowała wybiciem górą w spektakularnym stylu i w dość zadziwiających okolicznościach.
Otwarcie tygodnia przebiegało pod znakiem dwóch wiadomości. Pierwsza pozytywna wynikała z podniesienia perspektywy ratingu Polski przez agencję S&P z „negatywnej” do „stabilnej”. Był to ruch zaskakujący, gdyż po doniesieniach o obniżeniu wieku emerytalnego oraz ostatnio zaprezentowanych słabszych danych odnośnie wzrostu gospodarczego, ciężko było się spodziewać tak pozytywnego osądu agencji, która w styczniu sam rating obniżyła, mimo że wówczas trudno było znaleźć ku temu racjonalne przesłanki. Tym samym wydaje się, że wiarygodność agencji ratingowej poprzez trudne do wytłumaczenia zmiany została nadszarpnięta i jej wpływ na rynek zmalał. Rzeczywiście, złoty czy rentowności obligacji nie prezentowały się dzisiaj od szczególnie dobrej strony, z pewnością wypadały gorzej od rynku kapitałowego, który od poziomu ratingu nie jest aż tak bardzo uzależniony.
Drugą ważną wiadomością była przegrana premiera Włoch w referendum konstytucyjnym, co oznacza wzrost politycznej niepewności w ważnym państwie UE i strefy euro. Reakcja inwestorów na to wydarzenie nie była jednak wyraźnie sceptyczna, a raczej jednoznacznie nawiązywała to wcześniejszych podobnych wydarzeń, czyli Brexitu oraz wyboru Donalda Trumpa na prezydenta USA. Oznaczało to wzrosty po chwilowym porannym zawahaniu. Na rynku w Warszawie nawet tego zawahania nie było i już otwarcie przebiegało pod znakiem zwyżek. Później było już tylko lepiej i wzrosty z każdą kolejną godziną się powiększały, a głównym ich beneficjentem był segment dużych spółek. Ostatecznie indeks WIG20 zyskał 3,5% i czytelnie pokonał wcześniejsze maksima z października i listopada. Poprawie zachowywały się spółki średnie, których indeks zyskał 1% i wyznaczył nowe maksima ruchu prowadzonego od 2009 roku. Najsłabiej wypadły spółki najmniejsze, których zwyżka sięgała skromnych 0,1%. Tym samym inwestorzy skupili się na przecenionych blue chipach oraz sprawdzonych średniakach. Szczególnie dobrze radziły sobie banki oraz spółki surowcowe, czyli najważniejsze części składowe naszego rynku. To dobrze rokuje na najbliższą przyszłość, która zaczyna rysować się w pozytywnych barwach dla głównych polskich spółek.
Łukasz Bugaj