Jeszcze większym zaskoczeniem niż wynik wyborów w USA była późniejsza rynkowa reakcja. Ostatecznie bowiem Trump przywitany został niemalże euforią. Inwestorzy mogli trochę przeholować z tą reakcją i dzisiejsze popołudnie wskazywało, że zaczęli to sobie uświadamiać.
Owszem, początkowo nowy prezydent został przyjęty sceptycznie, ale ta negatywna reakcja trwała bardzo krótko i szybko ustąpiła niemalże euforycznej nadziei, że nowe rządy wiązać się będą z istotnym stymulusem fiskalnym, obniżką podatków i zmniejszeniem regulacji. Ten miks gospodarczy odebrano jako proinflacyjny i z tego względu zaobserwować można było zwyżkę cen surowców i rentowności obligacji. W konsekwencji najlepiej radziły sobie branże procykliczne oraz te korzystające z wyższych stóp procentowych. Premiowało to zwyżki cen spółek surowcowych czy banków. Lokalnie wsparciem dla tego scenariusza były publikowane wyniki spółek, które okazały się niezłe. Tym samym popyt umacniał gwiazdę ostatnich sesji – KGHM - ale również walory Pekao czy PZU. Zwyżkom towarzyszył potężny obrót, który na całym rynku sięgnął niemalże 1,5 mld zł. Co ciekawe, wybrane dobrze zachowujące się branże, pozytywnie wyróżniały się już przed wyborami. Trend proinflacyjny nie jest bowiem nowy i rozgrywany jest już od pewnego czasu. Wygrana Trumpa może go jedynie, jak na razie w teorii, wzmocnić. Zresztą pozytywne przyjęcie nowego prezydenta USA wydaje się nieco na wyrost. Owszem, przedwyborcza retoryka zgodnie z którą miliarder jest ucieleśnieniem wszystkiego co złe z pewnością się nie sprawdzi. Nie można jednak popadać z jednej skrajności w drugą, twierdząc, że dojdzie do szybkiego przyspieszenia wzrostu gospodarczego za oceanem na bazie tradycyjnych polityk kojarzonych z republikanami. Po drodze zapomniano bowiem o zapędach Trumpa do protekcjonizmu, które trudno oceniać pozytywnie.
Wydaje się, że dzisiejszego popołudnia wcześniejsze zbyt optymistyczne nastawienie zaczęło napotykać pierwszej przeszkody. W konsekwencji poranne pokaźne zwyżki topniały, co na GPW przełożyło się na zmniejszenie wcześniejszych wzrostów z ok. 2% do zaledwie 0,34%. Wygląda więc na to, że dziwny Trump-rajd mógł dobiec końca i teraz inwestorzy zaczną bardziej realistycznie podchodzić do swoich oczekiwań, a te wciąż trudno jest formułować, gdyż naprawdę nie wiadomo jakim prezydentem będzie Donald Trump.
Łukasz Bugaj