Piątkowe notowania na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie odbywały się w sprzyjającym dla popytu kontekście. Handel rozpoczynał się po łagodzącym zaniepokojenie odczycie inflacji w Chinach i lepszym od oczekiwań zakończeniu rozdania w USA. W efekcie już na starcie dzisiejszego handlu kupujących wspierały zwyżki indeksów na rynkach europejskich. Niestety GPW – z akcentem na WIG20 - szybko podzieliła ważne dla kondycji indeksu spółki na drożejące i przeceniane dając drugim lekką przewagę. Sytuacja uległa na chwilę poprawie, gdy świat zareagował na trzy raporty amerykańskich banków – Citigroup, Wells Fargo i JP Morgan Chase - które solidarnie pobiły prognozy przychodów oraz zysku na akcje i poprawiły nastroje po wtorkowym spadku wywołanym między innymi obawami o wyniki spółek. W finale rozejście się nastrojów na rynku warszawskim i niemieckim było na tyle duże, iż spadkowi WIG20 o 0,46 procent towarzyszył wzrost niemieckiego DAX-a o 1,7 procent oraz zwyżka amerykańskiego S&P500 o 0,4 procent. Relatywna słabość WIG20 nie zmienia jednak znacząco układu sił na wykresie indeksu. W perspektywie dziennej średnia blue chipów pozostaje zawieszona w konsolidacji pomiędzy wsparciem w rejonie 1709 pkt. i strefą oporów w okolicach 1770-1775 pkt. Również tygodniowy spadek o 1,8 procent nie przynosi poważnej zmiany. W tej perspektywie patrząc WIG20 pozostał w kilkutygodniowej konsolidacji, która jest ledwie częścią większego trendu bocznego organizującego tegoroczny handel pomiędzy wiosennym szczytem w rejonie 2000 pkt. i styczniowym dołkiem w okolicach 1650 pkt. Inaczej rzecz ujmując relatywna słabość okazana przez WIG20 – do której dystansuje się indeks mWIG40, który zyskał dzisiaj 0,9 procent – pozostaje częścią trendów bocznych, które muszą zostać wyczerpane, by można było mówić o nowej dawce słabości warszawskich blue chipów.
Adam Stańczak
DM BOŚ SA