Dzisiejsza sesja stała pod znakiem doniesień z Chin, które w pełni zdominowały uwagę inwestorów. Chodziło o słabe dane o wrześniowej wymianie handlowej, które wskazywały zarówno na możliwe kłopoty chińskiej gospodarki, jak i kondycji globalnego handlu.
Tym samym w cieniu pozostał opublikowany wczoraj wieczorem protokół z ostatniego posiedzenia FOMC. Jego wydźwięk był lekko jastrzębi, gdyż wynikało z niego, że niewiele brakowało do podjęcia decyzji o podniesieniu stóp już w ubiegłym miesiącu. Oznaczało to, że grudniowy termin podwyżki pozostaje jak najbardziej w mocy, co rynkowego sentymentu dzisiaj nie wspierało. Ten uległ znaczeniu pogorszeniu w nocy polskiego czasu, kiedy napłynęły dane z Chin. Wskazywały one na dwucyfrowy spadek eksportu liczonego w dolarach oraz obniżkę importu o 1,9% wobec oczekiwań niewielkiego wzrostu. Informacje te zostały przyjęte jednoznacznie negatywnie, gdyż powodowały odnowienie niepokojów o kondycję chińskiej gospodarki oraz tej globalnej. Wysoko ujemna dynamika eksportu oznacza bowiem, że globalny popyt nie dopisuje, co wywiera niemałą presję na chińskie firmy. W konsekwencji najbardziej taniały dzisiaj spółki z branż silnie uzależnionych od wzrostu gospodarczego, a więc banki czy spółki surowcowe. Lokalnie nałożyła się na to kwestia wygasającego „lock-upu” na sprzedaż akcji Pekao przez Unicredit. Powodowało to silną przecenę walorów drugiego największego banku, w obawie przed podażą akcji przez głównego właściciela. Słabo prezentowały się również spółki energetyczne, co wynikać mogło z komentarza pani premier, że uratowanie krajowego górnictwa pozostaje priorytetem.
Ostatecznie krajowy indeks blue chipów stracił na wartości prawie 2%. Lepsze pod tym względem okazały się małe oraz średnie spółki, których straty były zdecydowanie mniejsze. Obroty na całym rynku z nawiązką przekroczyły 900 mln zł, co jest wynikiem wysokim, jak na ostatnie standardy. Oznaczało to, że podaż dała o sobie znać i mogła jeszcze nie powiedzieć ostatniego słowa.
Łukasz Bugaj