Wczorajsza sesja po kilku świetnych pierwszych kwadransach zakończyła się rozczarowaniem. WIG20 miał szansę przebić ważny opór na 1750 pkt, ale szybko zabrakło pieniędzy, pomimo niezłego zachowania otoczenia i dziś rano mogło się to odbić pewnym niesmakiem. Tak też się stało.
Główny indeks otworzył się pod kreską nieco poniżej 1750 pkt i przez połowę sesji dreptał w miejscu, podczas gdy Europa podążała spokojnie coraz wyżej. Po półmetku, kiedy okazało się, że podaż nie naciska na dalszą zniżkę, indeks zaczął się wspinać. Właściwie trudno to nazwać zwyżką, bo zakres ruchu sięgnął… 8 pkt. dokładnie do 1750 pkt. Koło 15-tej w Europie wykresy zagięły się w dół, więc i Warszawa lekko oddała pola, ale na koniec sesji zdarzył się… cudo-fiksing.
W sytuacji, gdy obrót w trakcie całego dnia był mizerny, przed końcowym fiksingiem zaledwie 278 mln. dla „dwudziestki” ktoś najwyraźniej pokusił się o „pozytywne zakończenie”. Niewielka kwota wystarczyła by pokolorować wykres. Na zamknięciu obróciło się 68 mln. Jest to 20 proc. wolumenu z całej sesji. To wystarczyło by indeks zamknąć 1776 pkt.
Opór złamany, czy nie? W tej sytuacji raczej nie. Nawet bez cudo-fiksingu byłoby to naruszeniem oporu. Nie stosuje się tu dokładności aptekarskiej. Nie oznacza to bynajmniej, że indeks nie powędruje jutro spokojnie na północ jakby nie było już żadnego oporu. Widzieliśmy w przeszłości już takie cudo-fiksingi, po których ruch był kontynowany. Martwi jednak niski obrót. W otoczeniu będą decydować teraz decyzje banków centralnych i to zapewne przesądzi o kierunku.
Pozytywną informacją jest zawieszenie podatku handlowego po interwencji KE, choć zawieszenie ma być tylko do końca roku, a potem pojawi się on w innej formule. Akcje CCC nieznacznie dziś wzrosły.