Na piątkowe notowania na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie warto i należy spojrzeć przez pryzmat sesji środowej, która przyniosła wzrosty wynoszące WIG20 nad strefę 1804-1800 pkt. Wybicie z zawieszenia na półce 1800-1750 pkt. było wezwaniem do zakupów i bazą do spoglądania w rejon 1869-1850 pkt. Czwartkowe cofnięcie – wywołane głównie solidarną z rynkami bazowymi reakcją na konferencję szefa Europejskiego Banku Centralnego – było ostrzeżeniem dla kupujących i od zachowania GPW dziś o poranku zależało, czy ostrzeżenie zmieni się w sygnał ucieczki. W istocie w pierwszych minutach handlu rynek zdawał się szukać powrotu w rejon 1800 pkt. Kupujących wspierał mocniejszy złoty, który rano szukał zwyżki mimo ryzyka ataku sprzedających przed dzisiejszą decyzją agencji Moody's. Niestety, ledwie 35 mln złotych obrotu w pierwszej godzinie było ostrzeżeniem, iż parkiet nie chce wyprzedzać wydarzeń. Kolejne godziny minęły na sennym osuwaniu się, które nabrało przyspieszenia dzięki osłabieniu złotego i słabej postawie Wall Street. W finale wartość WIG20 spadła o 2,19 procent, a średnia zakończyła tydzień na poziomie 1754 pkt. Z perspektywy końca tygodnia widać, iż rynek ma za sobą nieudane wyjście nad strefę 1804-1800 pkt. i niebezpieczny powrót w rejon 1750 pkt. W szerszej perspektywie nie ma jednak zmiany. W skali tygodnia wartość WIG20 zmieniła się o -0,8 procent, co przekłada się na drugi z rzędu tydzień przesunięcia na południe, ale bez oznak paniki. Ponadto, położenie indeksu w rejonie 1750 pkt. stale lokuje średnią w znacznych – z punktu widzenia zmienności mierzonej ATR z 14 sesji – odległościach od poziomów 1650 i 2000 pkt., które wyznaczają granice tegorocznej konsolidacji pomiędzy wiosennym szczytem i styczniowym dołkiem. Nie ma wątpliwości, iż dopiero przebicie jednego z tych poziomów przyniesie treści, które zmienią postrzeganie rynku warszawskich blue chipów.
Adam Stańczak
DM BOŚ SA