Dzisiejsza sesja miała dać odpowiedź na pytanie czy wczorajszy spadek do istotnego wsparcia na poziomie okolic 2450 pkt. wzmoże popyt szukający okazji zakupu przecenionych od początku roku akcji. Niestety klarownej odpowiedzi na to pytanie nie uzyskaliśmy.
Owszem, ostatecznie indeks WIG20 dzisiaj wzrósł o 0,5% i zamknięcie wypadło w dość komfortowej odległości od wsparcia, ale trudno przejść obojętnie wobec faktu, iż w trakcie sesji zwyżka bywała znacznie większa. Wydaje się więc, że na dzisiejsze notowania należy spoglądać z dwóch punktów widzenia. Jeden z nich uwzględniający sytuację zewnętrzną każe zachować optymizm, a drugi biorący pod uwagę głównie czynniki lokalne wzmaga czujność, że dzisiejszy popyt nie był na tyle silny, by mówić o końcu korekty.
W relacji do otoczenia stwierdzić należy, iż GPW po pewnej przerwie pokazała się dzisiaj z dobrej strony. Trudno bowiem nie zauważyć wyraźnej dysproporcji pomiędzy dominującym na Zachodzie kolorem czerwonym, a zyskującym parkietem warszawskim. Warto choćby wspomnieć, że francuski CAC40 stracił dzisiaj 1%, a zwyżka niemieckiego DAX-a zamknęła się skromnym wynikiem 0,1%. Na tym tle nasz dorobek wygląda okazale i mówić można, że lokalne byki bronią rynku przed spadkiem, ale niestety nie robią tego w sposób dobitnie wskazujący na chęć większego odreagowania. Warto bowiem wspomnieć, że obroty, które jeszcze o poranku wydawały się być całkiem spore, później już nie zwiększały się tak dynamicznie i ostatecznie aktywność na parkiecie sięgnęła kwoty 800 mln złotych, co ciężko uznać na wartość robiącą spore wrażenie. Wydaje się więc, że kupującymi dzisiaj byli pierwsi „łapacze okazji” i dopiero jeżeli za nimi pójdą kolejni, to będzie można pozytywnie wypowiadać się o perspektywach rynku. Tym niemniej grunt pod następnych inwestorów przygotowany został dość dobrze i wydaje się, że wsparcie na wysokości 2450 pkt. będzie dalej bronione.
Od strony informacyjnej dzisiejsza sesja nie przebiegała wcale wokół rozpoczynającego się w Brukseli szczytu UE, ale konferencji EBC. Inwestorzy już nie pierwszy raz ignorują polityków i oczy swoje zwracają w kierunku banku centralnego. Przed konferencją prasową Mario Draghiego obserwować można było budujący się optymizm, który jednak pod koniec notowań wyraźnie się ulotnił. Wpływ na to miał słaby początek notowań na Wall Street, gdzie indeks S&P500 dość dynamicznie oddalił się od okolic pięcioletnich maksimów. Same słowa prezesa EBC większego przełożenia na rynek akcyjny nie miały, ale waluty znalazły już w nich sporo inspirację do zmian. Wypowiedź Mario Draghiego wyraźnie akcentowała bowiem chęć utrzymywania łagodnego nastawienia polityki monetarnej, co znalazło swoje przełożenie na znaczne osłabienie waluty wspólnotowej. Nieco pomóc w tym względnie mogły słowa, że kurs wymiany waluty będzie obserwowany w kontekście jego wpływu na inflację. Prezes EBC podkreślił jednak, że sam kurs nie jest instrumentem prowadzonej przez niego polityki monetarnej. Z kolei w przypadku pytań o skandal związany ze stratami banku Monte Paschi, Mario Draghi powołał się na raport MFW, który nie miał zastrzeżeń wobec działań Banku Włoch, kiedy jego prezesem był Mario Draghi. Dodał ponadto, że wiele informacji pojawiających się na temat skandalu jest zwykłymi szumem jaki towarzyszy każdej kampanii wyborczej.