Otwarcie tygodnia przebiegało pomyślnie dla inwestorów i w swojej naturze do pewnego stopnia było podobne do wzrostowego poniedziałku sprzed tygodnia. Tym samym GPW rosła raczej wbrew przeciwnościom, a nie dzięki mnogości pozytywnych impulsów.
Dzisiejsze kalendarium nie było pełne i uwaga skupiała się praktycznie tylko na jednej, ale dość ważnej publikacji z Niemiec. Chodzi o indeks Ifo, który spadł mniej niż oczekiwano i bardzo kosmetycznie zareagował na referendalny wynik w Wielkiej Brytanii. Tym samym nie został potwierdzony ostrzegawczy sygnał wysłany wcześniej przez indeks ZEW i niemieccy przedsiębiorcy zdecydowanie spokojniej podeszli do Brexitu, niż miało to miejsce w przypadku uczestników rynków finansowych. O poranku poprawiło to nastroje w Europie i doprowadziło do wzrostów we Frankfurcie rzędu 1%. W Warszawie już przed danymi zwyżka tyle sięgała i pozytywne zaskoczenie z Niemiec odbiło się nieco mniejszym echem. Sam indeks WIG20 pokonał poziom 1800 pkt., z czym były trudności w minionym tygodniu i ciężko było wskazać jednoznaczną tego przyczynę. Było to szczególnie widać po południu, kiedy zwyżki w Europie wyraźnie stopniały po tym jak początek sesji w USA był spadkowy. Tym samym nastroje na świecie były dzisiaj raczej wyważone, a zwyżki po niemieckich danych po południu z łatwością zostały oddane w obawie, że Wall Street czekać może zasłużona korekta po silnych wzrostach z ostatnich dni. GPW takich obaw nie przejawiała i poranne podejście utrzymała do końca sesji. Warto jednak dodać, że obroty nie były duże, co oznaczało że za wzrostami nie stał agresywny popyt, a raczej defensywna postawa podaży.
Same wzrosty były dość szeroko rozłożone i dotyczyły wszystkich segmentów rynku. Najsilniej zyskały jednak duże spółki i WIG20 zamknął się wzrostem o 1,2%, dzięki czemu praktycznie domknięta została pamiętna luka z po-Brexitowego piątku. Tym samym udało się odrobić wcześniejszą słabość względem indeksów Europy Zachodniej, co jednakże może oznaczać, że o dalszą zwyżkę niekoniecznie będzie łatwo.
Łukasz Bugaj