Czwartkowa sesja niewiele wniosła do technicznego obrazu rynku. Po słabszym otwarciu, na wyprzedanych rynkach w Europie nastąpiły próby odreagowania. Warszawa jednak nie była w stanie dotrzymać im kroku. FW20 ostatecznie niewiele zyskał (+0,1%) i zakończył na 2413 pkt. Zmienność wyniosła jedynie 22 pkt, wolumen i LOP nie potwierdziły kierunku. Wyrazistą zielenią zakończyły sesję europejskie indeksy. Niemiecki DAX wzrósł o 1,1%. Rano powodów zwyżki szukano w wypowiedzi szefowej MFW. Christine Legarde opowiedziała się za wydłużeniem czasu na naprawę finansów publicznych w krajach strefy euro. Po południu na rynek napłynęły ciekawe dane z amerykańskiego rynku pracy. Liczba wniosków o zasiłek dla bezrobotnych w ostatnim tygodniu spadła do 339 tys. wobec 369 tys. poprzednio po korekcie, czyli do poziomu najniższego od… lutego 2008 roku. To kolejne zaskakujące dane z rynku pracy. W miniony piątek stopa bezrobocia U-3 spadła z 8,1% do 7,8%. BLS podał, że było to zasługą wzrostu o 873 tys. zatrudnienia (najwyżej od... 1983 roku), a nie spadku aktywności zawodowej jak dotychczas. Co więcej, dane kontrastowały z popularnym i bardziej wiarygodnym NFP (tylko +114 tys.). Od razu więc rynek zalała fala spekulacji o zmanipulowaniu danych przez BLS tuż przed wyborami prezydenckimi (6 listopada). Wczorajsze dane były równie zaskakujące i podobnie jak w miniony piątek optymizm po nich szybko wyparował. S&P500 (1432,8 pkt, 0%) wciąż niebezpiecznie przebywa przy wsparciu na 1430 pkt. Jego przebicie może doprowadzić do testu 1400 pkt, co w Warszawie da amunicje niedźwiedziom do „strzału” w okolice 2330 pkt.
pobierz pełny biuletyn