Czwartkowe notowania na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie przyniosły kolejną sesję, w trakcie której rynek w całości musiał podporządkować się zachowaniu rynków bazowych. Na starcie sesji szykująca się do mocnej przeceny Europa wymusiła otwarcie WIG20 spadkiem, który po pierwszych wymianach znalazł się poniżej dołka z początku czerwca. Niskie otwarcie, mały wolumen wymian i korelacja z innymi rynkami pozwoliły na powrót w rejon 1750 pkt. i stabilizację w kilkugodzinnej konsolidacji. Kolejna fala podaży pojawiła się na giełdach, gdy na rynkach swoją obecność zaznaczyli gracze z USA. Szybkie zejście w asyście innych indeksów sprowadziło WIG20 w rejon 1723 pkt., co oznaczało nowe minima fali spadkowej trwającej od poziomu 2000 pkt. i sprzyjało spoglądaniu w stronę styczniowego dołka. W finale wartość WIG20 wzrosła do 1733 pkt., ale strata średniej przekroczyła 2,2 procent. W perspektywy końca sesji doskonale widać, iż po kilku dnia prób obrony rejonu 1750 pkt. popyt przegrał z presją z rynków bazowych i awersją do ryzyka, której częścią jest osłabienie złotego. Tylko dziś polska waluta traciła ponad 1,5 procent wobec dolara i ponad 0,5 procent wobec słabego euro. Złoty osłabił się dziś solidarnie na parach USDPLN i EURPLN, czego pochodną było spotkanie z psychologicznymi barierami 4,00 PLN za dolara i 4,50 PLN za euro. Wrażliwość WIG20 na kondycję polskiej waluty jest znana, więc nie dziwi fakt mocnej przeceny blue chipów. Technika podpowiada, iż spadek WIG20 pod 1750 pkt. wymusza na inwestorach przesunięcie zleceń kupna w rejon 1650 pkt., z którego rynek odbił w rejon 2000 pkt. Korelacje zachęcają jednak do ostrożnego interpretowania wykresów w fazie, w której podaż posila się impulsami z otoczenia i korelacją z walutą oraz stosunkiem do ryzyka. W skrócie rzecz ujmując w najbliższym czasie rynek będzie poddany impulsom ze świata i walut, co na wykresie WIG20 musi owocować technicznym szumem. Nie można zapominać, iż jutro część władzy nad rynkiem przejmą gracze rozliczający kontrakty, ale stale obecne będą obawy o wynik referendum w Wielkie Brytanii, a później na scenie pojawią się wybory w Hiszpanii, które – jeśli wierzyć sondażom – nie poprawią nastrojów w Europie.
Adam Stańczak
DM BOŚ SA