Środowe notowania na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie odbywały się po świątecznej przerwie, w trakcie której rynki bazowe dla polskich akcji zanotowały mocne przesunięcia. Słabe dane o nastrojach w chińskim przemyśle rozlały się spadkami po rynkach surowcowych, akcyjnych i walutowym. Umocnieniu dolara towarzyszyło osłabienie złotego, a spadkom cen surowców przeceny na rynkach amerykańskich i europejskich. Rolę liderów przyjęły na siebie sektory surowcowy i bankowy, więc dziś o poranku nie było pytania kto zanotuje mocne spadki w Warszawie, ale jak dynamiczne będzie przesunięcie WIG20 na otwarciu. Początek nie byłe jednak tak zły, jak wczorajsze spadki np. niemieckiego DAX, który oddał blisko 2 procent. WIG20 zaczął dzień tracąc ledwie 0,7 procent i w okolicach dolnego ograniczenia kilkusesyjnej konsolidacji, a niskie otwarcie wraz z próbami korekt w otoczeniu pozwolił kontrować popytowi. W kolejnych godzinach Europa zechciała szukać jednak dalszej przeceny, czego konsekwencją była spadkowa pierwsza połowa sesji w Warszawie i naruszenie przez WIG20 wsparcia w rejonie 1875 pkt. Nowe minima fali spadkowej, która prowadzi WIG20 od szczytu w rejonie 2000 pkt. wzmocniły i tak już obecne oczekiwanie, iż popyt nie znajdzie nowych argumentów do gry, gdy WIG20 nie skonfrontuje się z rejonem 1800 pkt. W efekcie, konsolidacja, która zdominowała drugą połowę sesji nie powinna przykryć trudnego dla popytu wyniku. Spadek WIG20 o 1,8 procent przy blisko 635 milionach złotych obrotu połączony z połamaniem wsparć wskazują na sesję przesilenia po konsolidacji, która miała skończyć falę spadkową z rejonu 2000 pkt. Sesję można traktować w kategoriach rozpoczęcia trzeciej części schematu ruch/konsolidacja/ruch, jak również oczekiwane przez wielu potwierdzenie domknięcia układu RGR. W każdym z przypadków oczekiwany jest spadek WIG20 w rejon 1800 pkt., gdzie popyt może szukać swoje szansy z większą niż ostatnio determinacją. Wcześniejsze wsparcia mają mniejszą wagę i jeśli gdzieś można szukać przeciwwagi dla obrazu technicznego, to na rynkach bazowych. Niestety, zarówno Wall Street, jak i rynki europejskie operują teraz w kontekście rosnącego oczekiwania, iż maj zaczyna giełdowy okres, w którym statystyka jest po stronie podaży, więc i tam potrzeba jakiegoś impulsu, który zaprzeczy mechanizmowi samospełniającej się przepowiedni.
Adam Stańczak