Poniedziałkowe notowania na GPW odbywały się w środku majowego weekendu. W efekcie już na progu dzisiejszego rozdania wielu graczy oczekiwało niskiego obrotu i płytkiego handlu. Bilansem rozdania rozegranego zgodnie ze oczekiwanym scenariuszem jest sesja z ledwie 184 mln złotu licząc dla WIG20 i niespełna 210 mln złotych na całym rynku. Dwie liczby przesądzają, iż na notowania nie można potrzeć inaczej niż w kategoriach świątecznych, których owocem jest dzień o niskiej wiarygodności technicznej i zerowej wartości prognostycznej. Niezależnie od tego trudno nie odnotować faktu, iż rynek posilał się dzisiaj zwyżkami na rynkach bazowych i wspierał brakiem osłabienia złotego do dolara, co w końcówce poprzedniego tygodnia uodporniło WIG20 na przecenę na rynkach strefy euro. Ryzykiem dla rynku jest środowa luka, jaka może pojawić się, gdy otoczenie przesunie się we wtorek o znaczne wartości. Na dziś jednak, nawet przy skromnym obrocie, rynek zdaje się potwierdzać sygnały znane z końcówki poprzedniego tygodnia - rejon linii szyi formacji RGR nie aktywizuje podaży, a sprzedaż gaśnie, gdy indeks spada pod strefę wsparcia. Zachowanie indeksu wskazuje nie tylko na słabość strony podażowej w ważnym punkcie wykresu, ale również sygnalizuje oczekiwanie rynku na wyczerpanie się korekty oraz powrót WIG20 w rejon 2000 pkt. Nie można mieć jednak wątpliwości, w założeniu kryje się przekonanie, iż parkiet warszawski stać będzie na przeciwstawienie się spadkowym impulsom z rynków bazowych, na których pojawiły się korekty po ostatnich umocnieniach i spekulacje o klasycznym dla maja i letnich miesięcy korektach na giełdach. Swoje znaczenie będzie miała również relacja dolara do złotego, która była ważnym elementem kształtującym kwietniową korektę na rynku warszawskim.
Adam Stańczak
DM BOŚ SA