Na progu zakończonego właśnie kwietnia niemal oczywistym było, iż miesiąc przyniesie korektę po zwyżce WIG20 z rejonu 1650 pkt. w rejon 2000 pkt. Punktowy początek korekty na pierwszej sesji kwietnia i podręcznikowe oraz oczekiwane osunięcie się WIG20 w rejon 1900 pkt., gdzie można było lokować pierwsze ważne wsparcie po porażce wykresu na 2000 pkt., połączyły się w idealną mieszankę spadkową. W efekcie WIG20 oddał w kwietniu 5,1 procent i stracił około połowę wzrostów z marca i I kwartału. Jednak z punktu widzenia ruchu z rejonu 1650 pkt. popyt nie stracił jeszcze szans na załamanie korekty i nową próbę konfrontacji z 2000 pkt. Kwiecień pokazuje, iż ryzyka dla rynku trzeba szukać nie tyle w lokalnych czynnikach, co w globalnym układzie sił. Nawet dzisiejsza sesja, z lepszą drugą połową, sygnalizuje i potwierdza uzależnienie WIG20 od kondycji złotego, który silnie korygował swoją kwietniową słabość. Presja z rynku walutowego pozwoliła dziś ignorować mocne przeceny na giełdach niemieckiej czy amerykańskiej. W momencie zamykania sesji w Warszawie para USDPLN traciła 1,4 procent, ale jeszcze na progu tygodnia zyskiwała w kwietniu około 3 procent, czego echem jest miesięczny spadek WIG20 o około 5 procent. Podobne układy techniczne na wykresach WIG20 i PLNUSD – w postaci szanownych przez analityków wykresów formacji RGR – ostrzegają przed kontynuacją spadków w maju. Ostrzeżenia będą tak długo aktualne, jak długo rynek nie zaneguje kwietniowej słabości. Niestety, właśnie na rynkach bazowych maj uznawany jest za słaby okres dla akcji, co połączone z układami technicznymi na indeksach amerykańskich niesie dodatkową dawkę niepewności dla warszawskiego parkietu. W skrócie rzecz ujmując zakończony kwiecień i zaczynający się właśnie maj jawią się jako okres korekty, której efektem może być spadek WIG20 w rejon 1800 pkt.
Adam Stańczak
DM BOŚ SA