Neutralne wczorajsze zamknięcie w USA nie mogło narzucić odwrotu od tendencji spadkowej w Warszawie na dzisiejszej sesji. Skoro podczas wyraźnych wzrostów z biciem kilkuletnich szczytów nie tylko w USA, ale i na innych zachodnich giełdach nie doszło do zakończenia korekty na GPW, to tym bardziej nie powinno do tego dojść wobec całkiem neutralnego zachowania czołowych parkietów. WIG20 nadal poszukiwał dziś wsparcia i być może znalazł go podczas sesji na okrągłym poziomie 2500 pkt.
Zaraz po neutralnym otwarciu rozpoczęło się zsuwanie indeksu. O 10-tej poznaliśmy wstępny odczyt PKB naszego kraju za 2012 r. Odczyt okazał się i minimalny krok lepszy od oczekiwań - 2,0 proc, wobec prognozy 1,9 proc. Informacja ta nie zmieniła nic na rynku akcji, zareagowała natomiast nasza waluta, dla której minimalnie lepsza wartość stała się okazją do krótkotrwałego umocnienia. Z drugiej strony pojawiły się przecież spekulacje co do obniżek stóp na bliskim, lutowym posiedzeniu RPP i złotówka na powrót osłabła.
WIG20 osuwał się do 11-tej, zaliczając najniższą wartość 2503 pkt. W kolejnych godzinach doszło do delikatnego odrabiania strat, a na samym zamknięciu uderzenie kupna (ok. 50 mln zł) pociągnęło indeks w górę o 13 pkt. co przełożyło się na dodatni odczyt na koniec dnia +0,11 proc.
Wzrosty jakie widzimy w styczniu w USA pociągnęły tamtejsze indeksy w okolice historycznego szczytu z 2007 roku. Maksimum DJIA wynosi 14 198 pkt. tymczasem dziś indeks ten przekroczył 13 900 pkt. Nie oznacza to bynajmniej, że koniunktura jest aktualnie równie dobra jak w 2007 r. Indeksy giełdowe nie uwzględniają inflacji, która przecież narosła w ciągu tych 6 lat.
Wzrosty w USA spowodowane są dziś lepszymi od oczekiwań wynikami Forda i Pfizera. Cały styczniowy sezon wyników okazał się w USA bardzo udany – 75 proc, wszystkich wyników okazało się lepsze od oczekiwań. Zatem akcje w USA i innych czołowych parkietach rosły w styczniu zgodnie z tzw. „efektem stycznia”, tymczasem w Warszawie obserwowaliśmy przez cały miesiąc przecenę. Nie jest do końca jasne czemu nasz rynek należał do najsłabszych. Mieliśmy szereg słabych danych makro, pewne osłabienie waluty, ale rentowności obligacji 10-letnich nie potwierdzają ucieczki z polskich aktywów.