Pierwsza poświąteczna sesja zapowiadała się neutralnie. Zarówno czwartkowe notowania w USA, jak i wczorajsze zakończyły się zupełnie płasko. Zmiana indeksów nie przekroczyła 0,1 proc. Nieco gorzej wypadły dziś w nocy notowania w Azji, spadek w Tokio wyniósł 0,2 proc, a w Szanghaju 1 proc. Za spadkami przemawiały też taniejące surowce, a w szczególności ropa.
Mimo to notowania w Europie zaczęły się po zielonej stronie. Być może stronę popytową podbudził zbliżający się koniec kwartału. WIG20 wystartował z pułapu 1940 pkt. Po dwóch godzinach sięgnął 1960 pkt. i to miało się okazać maksimum dzisiejszego dnia. Do końca sesji notowania podążały płasko w okolicy 1950 pkt. Otwarcie w USA wypadło pod kreską, ale nie doszło do wyraźnych spadków.
Głównym motorem wzrostów okazały się banki. Ich ceny spadały przez kilka miesięcy wskutek wprowadzenia podatku od aktywów, a potem w oczekiwaniu na wprowadzenie kosztownej dla nich ustawy frankowej. Po oszacowaniu kosztów proponowanej przez kancelarię prezydenta ustawy mającej ulżyć kredytobiorcom zadłużonym we frankach szwajcarskich, ustawa w obecnym kształcie raczej nie zostanie wprowadzona, a cisza ze strony prezydenta i PIS-u sprzyja odrabianiu strat. BZWBK urósł o +2,3 proc, Pekao SA +1,74 proc, PKO BP +0,3 proc.
Dzisiejsza sesja po słabym czwartku sugeruje zakończenie korekty i możliwość zaatakowania 2000 pkt. Wcześniej mamy pewien opór na poziomie 1963-1970 pkt. Jeśli w kolejnych 2 dniach nie zostaniemy zaskoczeni jakąś negatywną informacją, to na zakończenie kwartału prawdopodobne wydaje się podejście pod 2000 pkt.