Po trudnym, pierwszym tygodniu roku, w którym indeks WIG20 stracił 7,2 procent, zakończony tydzień był próbą odreagowania wcześniejszej słabości. Mocna zwyżka na sesji wtorkowej i otwarcie luką w górę na sesji środowej spowodowały, iż słaba sesja piątkowa nie odebrała rynkowi wcześniejszego zysku, ale też nie pozostawiła wątpliwości, co do elementów, które kształtują dziś nastroje i wyceny w Warszawie. Kluczowymi zmiennymi pozostają do spółki kondycja rynków bazowych oraz zachowanie rynku surowcowego, z ropą na czele. Swoje znaczenie ma również zamieszanie w Chinach, których rynki znalazły się dziś na poziomie, który wielu inwestorów uznaje za techniczną bessę. W tym kontekście należy odnotować, iż również na rynkach europejskich pojawiają się wskazania technicznej bessy, czyli spadku indeksów o 20 procent licząc od szczytu rynku byka. Z lokalnym czynników należy odnotować projekt ustawy w sprawie kredytów hipotecznych w walutach obcych, która po przyjęciu – jak już zdążyła podać agencja Dow Jones, cytując szacunki MBanku – może kosztować sektor 32 mld złotych, blisko trzykrotność rocznych zysków. W takim kontekście w pełni zrozumiałe jest dlaczego na dzisiejszej sesji liderami obozu podażowego były KGHM, przeceniana razem z rynkiem surowcowym, i sektor bankowy. Swoje znaczenie miała również słabość złotego, który coraz mocniej zaczyna odczuwać efekty pogarszającego się obrazu Polski w zagranicznych mediach solidarnie odnotowujących konflikty na scenie politycznej i rosnące napięcie pomiędzy polskimi władzami, a przedstawicielami Unii Europejskiej. W skrócie rzecz ujmując globalne czynniki, które nie sprzyjają inwestowaniu na rynkach wschodzących, spadki na rynkach bazowych i stale obecne ryzyko polityczne w Polsce powodują, iż próby korekty zderzają się ze zmiennymi, które nie pozwalają GPW złapać poważniejszego oddechu i wykreślić poważnej korekty wielomiesięcznego trendu spadkowego.
Adam Stańczak
DM BOŚ SA