Zwykle co roku mieliśmy poprawę nastrojów w grudniu, czasem rajd Św. Mikołaja zaczynał się w listopadzie. Wyjątkiem był ubiegłoroczny grudzień, kiedy rynek już był po reformie OFE i miesiąc ten zakończył się na minusie. Nie jest zatem wykluczone, że sytuacja ta powtórzy się i w tym roku. Póki co nie widać instytucji, które byłyby zainteresowane window-dressing na koniec roku.
Sesja zaczęła się wzrostem po dobrych sesjach w Azji, lecz optymizm stopniowo wygasał. Szczyt notowań wystąpił kilkanaście minut po otwarciu notowań. Nie pomagały też nastroje w Europie, gdzie również po dobrym otwarciu doszło do spadków i większość z nich wylądowała pod kreską.
Wprawdzie WIG20 stracił dziś tylko 0,1 proc, ale efekt psychologiczny jest kiepski. Mamy kolejne najniższe od lat zamknięcie, grubo poniżej 2000 pkt. Obroty mizerne. Spadek byłby większy gdyby nie wzrost cen miedzi, który przełożył się na 1,6 proc. zwyżkę KGHM. Banki zachowały się dziś „w kratkę”, wyraźnie potaniały spółki sektora energetycznego.
Nadal wielką niewiadomą pozostaje podatek od banków i ew. koszty ustawy frankowej. Sektor ten pogorszyło niedawno bankructwo Spółdzielczego Banku Rzemiosła i Rolnictwa w Wołominie. Strata banku w wysokości 1,8 mld zł. zostanie pokryta z Bankowego Funduszu Gwarancyjnego, a ten z kolei, musi zostać dokapitalizowany „zrzutą” działających w Polsce banków. Kwoty te nie są bagatelne.
Niewiadomych jest więcej i pewnie będą „wisieć” nad rynkiem jeszcze długo. Z drugiej strony wyraźny marsz na północ ze strony zagranicy może przełożyć się na pewną zwyżkę w ostatnim miesiącu roku.