Dzisiejsza sesja kończyła trudny miesiąc sierpień, który dynamiką negatywnych zaskoczeń przypominał ten sam miesiąc z pamiętnego 2011 roku. Ponadto był to już czwarty z rzędu spadkowy miesiąc dla krajowych dużych spółek, podczas którego testowane były okolice minimów ze wspomnianego 2011 roku. Udało się je jednak wybronić i między innymi dzisiejsze zachowanie rynku pokazuje, że negatywna passa może być w końcu przerwana.
Na dzisiejszą sesję składały się cztery główne elementy. Pierwszym były wyniki spółek, których w związku z ostatnim dniem publikacji raportów śródrocznych było, jest i jeszcze będzie po zakończeniu sesji bardzo dużo. Reakcje na nie widać głównie na rynku szerokim, gdyż te najważniejsze spółki swoimi rezultatami się już pochwaliły. Druga składowa dzisiejszych kwotowań to Święto Bankowe w Londynie i w związku z tym niższe obroty przez brak zleceń z tego ważnego dla Warszawy ośrodka. Powodowało to też niższą zmienność po burzliwym minionym tygodniu. Trzeci czynnik, to lekko negatywny sentyment globalny, który od poranka był widoczny na głównych giełdach i wynikał z lekko jastrzębiego wydźwięku sympozjum w Jackson Hole. Przedstawicie Rezerwy Federalnej, w tym w szczególności Stanley Fisher, ponownie otworzyli drzwi dla możliwej podwyżki stóp już we wrześniu. W minionym tygodniu wydało się, że wypowiedź Williama Dudley’a z nowojorskiego oddziału Fed ostatecznie przekreśliła możliwość tak szybkiego ruchu stóp po ostatnich rynkowych zawirowaniach. Ostatnie komentarze sugerują jednak coś innego i jednocześnie wydają się potwierdzać tezę, że przedstawiciele banku centralnego USA tak naprawdę sami nie widzą co zrobią i chcą utrzymać wszystkie możliwe opcje przy życiu. Ostatnia składowa dzisiejszego handlu to względna siła GPW względem otoczenia, która widoczna była już w piątek. Przykładowo krajowe banki zachowują się już nieco lepiej po tym jak senacka komisja finansów opowiedziała się za przywróceniem pierwotnej, łagodniejszej wersji ustawy o restrukturyzacji kredytów walutowych.
Ostatecznie mimo spadków w otoczeniu, krajowy rynek indeks blue chipów zyskał na wartości aż 0,9% i pokonał poziom 2150 pkt. Wszystko za sprawą zaskakującego fixingu, który znacząco podkręcił również licznik obrotów do ponad 1 mld zł w przypadku całego rynku. Nasz rynek jest więc na dobrej drodze by powrócić do poziomu 2200 pkt. i ostatecznie odrobić zniżki z „czarnego poniedziałku”. Wszystko przy założeniu, że najbliższe dane z Chin i USA zostaną pozytywnie odebrane, a nie wznowią spekulacje o twardym lądowaniu Państwa Środka i rychłych podwyżkach stóp w USA, co byłoby niebezpieczną mieszanką.
Łukasz Bugaj